czwartek, 16 października 2014

Rozdział 35-Wiem,że mnie kochasz

-masz rację-rzekłem patrząc na Vanesse,która uważnie przyglądała się mojej twarzy-muszę wszystko naprawić,a przede wszystkim odzyskać Selene-wyjaśniłem,kiedy chciałem odejść dziewczyna mnie zatrzymała
-tym razem nie zawal-powiedziała,a po chwili szereg białych zębów,pojawił się na jej twarzy,odwzajemniłem to ukazując lekki uśmiech,po czym odszedłem,a słysząc krzyk Jen wybiegającej z kościoła zdałem sobie sprawę,że muszę się śpieszyć.
Pierwsze miejsce w które chciałem natychmiast pojechać,to dom Jen,chciałem zabrać wszystkie moje rzeczy,gdy dojechałem na miejsce,zaparkowałem,po czym wbiegłem do małego domku.Zacząłem pakować moje rzeczy,przy okazji z korzystałem z  telefonu,by z kontaktować się z Ryanem,po paru sygnałach usłyszałem jego głos
-Ryan! To ja Justin!-szybko powiedziałem
-to ty?!-warknął złośliwie
-dobra...możesz się na mnie złościć,ale chcę wszystko naprawić,wykup mi bilet do Toronto na dzisiaj,jak się da!-powiedziałem z determinacją w głosie,usłyszałem zadowolenie w głosie mojego przyjaciela
-no w końcu zrozumiałeś!-powiedział zadowolony-załatwię ten bilet,przyjedź do mnie!-rozkazał,po czym rozłączył się.Ucieszyłem się,ponieważ odzyskałem przyjaciela,takich ludzi jak on,rzadko można spotkać.Wiedziałem,że trochę spierdoliłem sprawę,ale już teraz muszę wszystko naprawić!

SELENA P.O.V.
Rano gdy,padające światło padało na moją twarz,ocknęłam się ze snu,leniwie przeciągnęłam ramiona w górę,po czym wstałam z mojego łóżka,zakładając na siebie podomkę,podeszłam do okna.Chyba od czasu,gdy Justin się wyprowadził,stało się to moją zwyczajnością.Kiedy wystarczająco napatrzyłam się na chłodną pogodę,która widniała za oknem,ruszyłam do łazienki,gdzie odkrywając moje ciało weszłam pod prysznic,gdy ciepłe krople spływały po moim ciele,pozwoliłam sobie na zrelaksowanie.Choć w mojej głowie chodziły myśli o tym,że właśnie teraz Justin i Jen są po ślubie.Właśnie teraz straciłam go już na zawsze.To nie pozwalało mi na zrelaksowanie,czułam się zmęczona tym cierpieniem.
Gdy wykąpałam się,przebrałam się i umalowałam,zeszłam na dół,gdzie w kuchni na stole leżała karteczka w sumie,gdy mieszkałam tutaj,zawsze taka karteczka zostawiona była w tym samym miejscu.Podeszłam do karteczki i zaczęłam ją czytać
Dzisiaj wypada nam delegacja
wracamy za dwa dni
Przepraszamy. Mama i Tata Xoxo

Uśmiechnęłam się lekko,po czym odłożyłam kartkę na miejsce.Nie byłam zła...wręcz przeciwnie,nie chciałam martwić moich rodziców moimi problemami,uważam,że zostanie w domu samej na dwa dni,to dobry pomysł.Nie uprzedzałam ich o moim przyjeździe,więc nie mieli wyboru.
Przygotowałam sobie,czekoladowe płatki z mlekiem,po czym usiadłam sobie przy stole,delektując się posiłkiem.

                                            *

Po południu,postanowiłam przejść się na spacer,by pooddychać świeżym powietrzem.Nie padało,a pogoda była do zniesienia,nic nie przeszkadzało mi przed tym,żeby wyjść na spacer.Przechodząc przez alejki,dotarłam do naszej ławki z którą miałam bardzo miłe wspomnienia.Usiadłam na niej wygodnie,po czym zaczęłam przypominać sobie właśnie tą chwilę,kiedy tutaj szatyn mnie pocałował,to była najpiękniejsza chwila w moim życiu.Nie potrafię o nim zapomnieć,nawet na chwilę,wciąż mam go przed oczami,wciąż słyszę jego lekko ochrypnięty głos,który przyprawiał mnie o miły dreszczyk.Choć to wspomnienia,nigdy o nich nie zapomnę! Nigdy nie zapomnę o mojej miłości! Nie chcę,cały czas żałować tego,czego nie zrobiłam lub co zrobiłam,ponieważ wiem,że to wszystko jest skończone,ale w moim sercu nasza miłość wciąż płonie...i dla mnie nigdy nie zgaśnie.Myśląc nad moimi słowami,które brzmiały dość romantycznie i tragicznie,nie potrafiłam tego inaczej ująć,człowiek nie może nie kochać,skoro jego uczucia,same są czystą esencją uczucia i pożądania.
-nie potrafię ciebie nie kochać-rzekłam do siebie,a po chwili usłyszałam tylko cichą bryznę i szum liści na drzewach.Nie zdając sobie sprawy z tego,że siedziałam na tej ławce dobre cztery godziny,a niebo ciemniało coraz mocniej,postanowiłam wrócić do domu.Ruszyłam drogą kierując do domu,kiedy małe krople zaczęły spadać z nieba,a co sekundę jej tępo przyspieszało,zaczęła się prawdziwa ulewa,zaczęłam biec w stronę domu,cała mokra do suchej nitki ,gdy w końcu udało mi się dojść do domu,wbiegłam szybko do domu.
W środku,zdążyłam się przebrać i osuszyć,kiedy dochodziła godzina dwudziesta położyłam się na sofie,włączając sobie telewizje,byłam bardzo zmęczona,więc szybko zasnęłam.

                                      *
"PUK....PUK....PUK"
Usłyszałam pukanie,więc leniwie otworzyłam moje powieki,trochę wystraszona podniosłam się szybko,kątem oka zerknęłam na godzinę,która wskazywała 2:15
-kto wali w drzwi o drugiej w nocy?-zapytałam samą siebie.Usłyszałam również,jak krople deszczu,wciąż uderzając o parapet.W ciemności podeszłam do drzwi,które powoli otworzyłam,mając nadzieję,że rodzice wrócili wcześniej,gdy tylko otworzyłam drzwi,dostałam mini ataku serca,ponieważ w drzwiach stał JUSTIN.Zasłoniłam usta dłonią,patrząc na niego z przerażeniem.Chłopak,był zmęczony,ale wciąż twardo się trzymał,był cały mokry i głośno oddychał
-co ty tutaj robisz?-zapytałam nie dowierzając,szatyn spojrzał na mnie,po czym zamknął powieki,zaciskając je bardzo mocno,jakby chciał się powstrzymać od płaczu,po czym upadł na swoje kolna,otworzyłam szeroko usta
-chciałem cię przeprosić-odpowiedział,patrząc na mnie swoimi czekoladowymi oczami
-za co?-zapytałam szybko
-za wszystko-wyjaśnił szybko
-Justin wstań!-rozkazałam-wejdź do środka zanim się rozchorujesz-dopowiedziałam,obydwoje weszliśmy do salonu,gdzie kazałam Justinowi się przebrać,chłopak miał ze sobą swoje ubrania,więc poszedł do toalety.Gdy zostałam sama,wciąż nie wierząc w to co się stało,usiadłam na sofie,czekając,aż chłopak,wróci i wszystko mi wytłumaczy.Minęło pół godziny,a do salony przyszedł szatyn,który był ubrany w suche ciuchy i także on był suchy,chłopak usiadł obok mnie,po czym spojrzał na mnie,mogę przyrzec,że czułam się niezręcznie.
-Powiedz mi dlaczego chcesz mnie przeprosić?-zapytałam patrząc na niego,nasze oczy w tej chwili patrzyły tylko w swoje odbicia
-Mówiłem za wszystko,za to,że się wyprowadziłem,że cię tym zraniłem-odpowiedział,a w jego głosie czułam żal-Wiem,że mnie kochasz....czytałem list,który mi zostawiłaś,a raczej Vanessa mi go przekazała-usłyszałam jak jego głos,mówi to,co cały czas chciałam mu powiedzieć w sercu czułam się szczęśliwa.Jego oczy skanowały moje reakcje.Wstałam i stanęłam nad nim
-to nie ma znaczenia...Justin.Dzisiaj ożeniłeś się z Jen-wytłumaczyłam,ale chłopak,również wstał,lecz tym razem,objął mnie w tali i przyciągnął mnie do siebie,tak blisko,że nasze oddechy wymieniały się sobą
-dla mnie ma znaczenie-powiedział,a jego oczy płonęły-powiedz mi co do mnie czujesz-rozkazał,patrzyłam na niego z przerażeniem,ponieważ nie wiedziałam teraz czy to jest sen,czy rzeczywistość
-ale...Jen...-za jąkałam,próbując się wyrwać z jego silnych rąk
-jej nie ma Selena...jej nigdy nie było...teraz powiedz mi,to co czujesz-powiedział,a jego słowa w jakiś sposób natychmiast mnie uspokoiły
-kocham cię Justin.... nigdy nie przestałam ciebie kochać-powiedziałam,a uśmiech pojawił się na twarzy Justina,także na moim,chłopak zdjął ręce z mojej tali,po czym objął dłońmi moją twarz
-ja ciebie też kocham-kiedy szatyn wypowiedział te słowa,uśmiech szczęścia zakwitł na moich ustach,owijając nogi w tali chłopaka,rzuciłam się w jego ramiona,zarzucając ręce na jego karku,nasze usta połączyły się w jedność


_____________________________________________________________
Przepraszam,że rozdział nie jest tak długi,jak poprzedni,ale piszę go późno,a bardzo chciałam go skończyć :)
Jak podoba wam się powrót JElenY ?  :D
Jakie wrażenia po tym nocnym incydencie?

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

9 komentarzy: