niedziela, 20 marca 2016

Rozdział 46-Chciałem nas chronić

-jak to koniec?-zapytałam nie rozumiejąc jego decyzji
-nie możemy być razem-odpowiedział-robię to dla twojego bezpieczeństwa-dodał
-ja tak nie chce-rzekłam przez łzy,szatyn zacisnął zęby
-musisz zaakceptować moją decyzję-rzekł,po czym wstał,ubierając na siebie swoją odzież.Patrząc na niego przez łzy,nie byłam wstanie tego zaakceptować
-sam nie dasz rady ojcu-powiedziałam,patrząc jak ubiera kurtkę
-o mnie się już nie martw-powiedział oschło-dbaj o siebie-dodał,po czym zniknął za drzwiami
-nie zostawiaj mnie-powiedziałam,zalana łzami.Ciężko oddychając wtuliłam się w poduszkę mocząc ją moimi łzami.
Odszedł.
Zostałam sama.
*
Minął miesiąc od kiedy Justin odszedł,a ja nie potrafię się pozbierać.
Do tej pory nie potrafię zrozumieć jego decyzji.
Chciałam go wspierać być przy nim,a on?
Chce walczyć z ojcem,niż być ze mną,a ja go potrzebuje.Wiem,że brzmię jak egoistka,ale co mogę zrobić jeśli serce krwawi?
Usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju
-otwarte-zawołałam,nagle drzwi się otworzyły,a z nich wyłoniła się Vanessa
-hej,mała-podeszła przytulając mnie,po czym usiadła na łóżku
-hej-odpowiedziałam 
-martwię się o ciebie,cały miesiąc siedzisz w swoim pokoju-powiedziała,na co wywróciłam oczami-ani nie jesz-dodała
-nie potrafię-rzekłam przytulając swoje ciało do poduszki 
-potrafisz!-podniosła głos-nie zachowuj się jak dziecko,a jak kobieta i zrozum Justina!-wciąż mówiła uniesionym głosem 
-jak mam go niby zrozumieć?!-zapytałam nerwowo
-normalnie,on chce ciebie chronić!-krzyknęła-On cie kocha i też jest mu bardzo ciężko,ale wie że musi tak postąpić,byś nie była narażona na zemstę jego ojca-dodała
-nie rozumiem dlaczego jego ojciec chce się zemścić-oznajmiłam uspokajając się
-Justin nic nie powiedział-rzekła patrząc na mnie 
-mi również-dodałam
 *
Justin P.O.V.
Minął miesiąc,od kiedy zostawiłem Selene,wiem,że w tej chwili mnie nienawidzi,ale tylko tak mogę ją chronić przed ojcem.
Tak bardzo za nią tęsknię.Za jej pocałunkami i pieszczotami.
Im więcej czasu mija,tym większe jest moje pożądanie.
Kocham ją całym moim pierdolonym sercem,ale nie pozwolę mojemu ojcu jej skrzywdzić za jego własne pierdolone błędy,moja mała nie zasłużyła na to,co ją spotkało przez tego chuja!
Jak ja go nienawidzę za wszystko co mi odebrał i do czego chciał zmusić dla własnych interesów.Ale niedługo to zakończę.Zabije go i wtedy będę mógł być szczęśliwy z moją Selena.
Chwyciłem telefon,który trzymałem w kieszeni i wybrałem numer mojego ojca,po czym przyłożyłem słuchawkę do ucha czekając,aż odbierze
-synu-usłyszałem jego głos
-tato,spotkajmy się na garażach-powiedziałem pewnie
-dobrze jak sobie życzysz,ale bez żadnych niespodzianek bo wiesz do czego jestem zdolny-powiedział groźnie
-spokojnie,chce tylko z tobą porozmawiać-powiedziałem,po czym się rozłączyłem.
Zacisnąłem szczękę i podszedłem do biurka z którego wyciągnąłem pistolet.
Dłonie drżały mi jak opętane,ale chciałem to zrobić,on też chciał mnie zabić.
Moje ciało upadło na zimną podłogę,a łzy spływały po moich policzkach.Nigdy nie sądziłem,że będę musiał zabić własnego ojca.
*
WSPOMNIENIA
*
-Tato!-wołałem,a taty nigdzie było-tatusiu,gdzie jesteś?-wołałem,łzy zbierały się w moich oczach,gdy nagle ręce ojca uniosły mnie ku górze.Rozpłakałem się,a ojciec postawił mnie na ziemi 
-mój syn nie może płakać!-krzyknął-zapamiętaj to sobie,Justin!
*
Na samo wspomnienie,czułem nienawiść i gniew,bo przez niego stałem się złym człowiekiem i skrzywdziłem Selene,ale ona mnie uratowała.
Już nigdy nie będziesz mną rządził!
Kochanie ten tchórz uratuje cię,tak jak ty to zrobiłaś wybaczając moje błędy i krzywdy.

Wychodząc z domu schowałem broń do moich spodni,po czym wsiadłem do samochodu 
-ojcze,dzisiaj umrzesz-rzekłem do siebie

*
Dojechanie na garaże nie zabrało mi wiele czasu,ponieważ to było niedaleko mojego zamieszkania,gdy dojechałem wysiadłem z mojego samochodu.Rozglądając się zauważyłem mojego ojca do którego podszedłem.
-cześć-przywitałem się naturalnie
-witaj,dawno się nie widzieliśmy chyba od czasu twojego niedoszłego ślubu z Jen-powiedział,przez co moje ciało,chciało udusić jego gębę 
-taa minęło trochę czasu-rzekłem,patrząc przed siebie,moja dłoń cały czas pieściła pistolet w mojej kieszeni,po czym go wyciągnąłem i przyłożyłem do skroni mojego ojca,lecz ten nawet nie zaragował
O co kurwa chodzi?

Selena P.O.V.
Po rozmowie z Vanessa od razu poczułam się o wiele lepiej,chcąc się wykąpać usłyszałam mój telefon,podeszłam do niego i zauważyłam wiadomość od...Justina?
Zaskoczona usiadłam na łóżku,chcąc odczytać wiadomość
OD :Justin 
Spotkajmy się na garażach na naszym osiedlu
Boże on chce się ze mną spotkać!
Może chce żebyśmy wrócili do siebie?Oby bo tęsknię za nim.
Nie chciałam mu odpisywać,a po prostu pojawić się na miejscu i porozmawiać z nim.
Postanowiłam jak najszybciej się ogarnąć i spotkać z Justinem.
*
Gotowa ruszyłam na dzielnicowe garaże,gdy tylko tam dotarłam zobaczyłam Justina i jego...ojca?!
Nie pewnie podchodząc,zobaczyłam jak Justin wyciąga z kieszeni pistolet,po czym przykłada go do skroni ojca.Wystraszona zatrzymałam się i przyglądałam,ponieważ nie byłam w stanie nic powiedzieć.
 Ojciec Justina odwrócił się w moją stronę,a zaraz po nim Justin,który zdenerwował się moim widokiem.
-co ty tutaj robisz?!-zapytał krzycząc
Nie wiedziałam co powiedzieć i w tej chwili pogubiłam się w sytuacji
-spierdalaj stąd!-krzyk Justina przeraził mnie,jego desperacja w głosie zmusiła mnie do wycofanie,kiedy nagle przy Justinie pojawili się ludzie jego ojca,którzy zabrali mu broń.
Justin wyrywał się,ale nie zdołał.
-Tom daj mi broń,którą miał Justin-mężczyzna,podał mu broń.
Ojciec Justina stanął na wprost mnie i wymierzył pistolet na moją osobę.
Wystraszona bałam się.
-zostaw ją!-krzyk Justina był przeraźliwy-śmieciu zmierz się ze mną!-jego krzyk stawał się coraz głośniejszy
-z tobą inaczej porozmawiam,gdy skończę z twoim problem-powiedział,strzał ruszył w moją stronę zamykając oczy czekałam na śmierć.
Czekałam.
Gdy nagle poczułam ramiona Justina tulące moje ciało.
-Idiotko po co tu przyszłaś?Przecież tak nie miało być!-powiedział z ciężkością-Chciałem nas chronić-dodał.Moje oczy poszerzyły się,gdy Justin upadł po tych słowach.Widząc krew dokoła ciała Justina,oszalałam.
-NIE!!!!



*

Jestem i mam nadzieje,że rozdział przypadł do gustu :)
Niedługo opowiadanie kończy się,więc zapraszam również na nowe :) 


KOMENTUJCIE!!
 

poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 45-To koniec

Na samą odpowiedź tego mężczyzny nie mogłam zamknąć spokojnie ust.To był ojciec Justina!
To ten przez,którego Justin mnie zostawił.Bałam się tego mężczyzny,ale nie mogłam ukryć mojej nienawiści,którą czułam do tego mężczyzny.
-możemy porozmawiać?-zapytał łagodnym tonem głosu
-możemy,ale nie długo-odpowiedziałam będąc nieco niegrzeczna.Mężczyzna nie skomentował mojego zachowania,a za to zaprowadził do kawiarni w której pracuje.Kiedy udało nam się usiąść.Niezręczna cisza zaatakowała nasz stolik.
-więc czego Pan chce ode mnie?-zapytałam konkretnie
-chciałbym porozmawiać z Panią o moim synu-oznajmił.Unosząc ciekawie brew,słuchałam z ciekawością to co miał do powiedzenia ojciec Justina-chciałbym,żebyś zostawiła mojego syna w spokoju-rzekł.Zaskoczona spojrzałam na niego ze złością,ponieważ jego prośba była oburzająca
-Pan jest jakiś nie poważny-rzekłam ze złością-Nigdy nie zostawię Justin,ponieważ go kocham.Wiele przeszliśmy i nie zrezygnuję z naszej miłości-dodałam z oburzeniem
-jesteś młoda i nic nie wiesz jeszcze o miłości-rzekł obraźliwe
-może i to prawda,że jestem młoda,ale za to wiem co czuje-odrzekłam.Mężczyzna zaśmiał się ironicznie
-ja cię tylko ostrzegam,bo moja zemsta na moim synu może dosięgnąć również ciebie-ostrzegł.Jego słowa nieco mnie wystraszyły,ale nie chciałam pokazać po sobie,że się go boję
-nie musi się Pan przejmować Justin odszedł i może mnie Pan zostawić-rzekłam,a w sercu czułam wielki ból,ponieważ nie było przy mnie Justina i bardzo za nim tęskniłam
-odszedł?-zapytał zaskoczony
-dowiedzenia-rzekłam odchodząc od mężczyzny.Nie obchodziło mnie to,że ten facet jest ojcem Justina.Chodziło tutaj tylko o to,że on chce skrzywdzić Justina.

Idąc do domu nie miałam siły myśleć.Pragnęłam odpocząć i zapomnieć o tej rozmowie z ojcem Justina.Ciekawe jakby Justin zareagował gdyby się dowiedział,że jego ojciec mnie ostrzegał przed jego zemstą...Nagle jakiś samochód podjechał i zatrąbił w moją stronę.Zaskoczona spojrzałam na samochód przyglądając się kto siedzi za kierownicą,ale na moje nieszczęście szyby samochodu były ciemne,więc nie mogłam ocenić kto tam był.
Nie pewnie podeszłam do samochodu,czując jak gardło zaciska się za każdym podejściem do nieznanego pojazdu
Gdy tylko podeszłam do samochodu,drzwi od strony pasażera otworzyły się.Wchodząc do samochodu zamknęłam za sobą drzwi i wtedy mogłam uważnie przyjrzeć się kierowcy,który od razu zaatakował mnie swoimi ustami.Zaskoczona zaczęłam go odpychać,kiedy udało mi się wyrwać z jego agresywnych ust spoliczkowałam go całą moją siłą
-co ty kurwa wyprawiasz?!-wrzasnęłam oburzona
-mogę się ciebie o to samo zapytać-odkrzyknął szatyn
-J-Justin-jęknęłam zaskoczona.Szatyn masował swoją dłonią policzek,który był zaczerwieniony-przepraszam-rzekłam.Szatyn zachichotał i spojrzał na mnie uważnie przyglądając się mojej twarzy.Byłam taka szczęśliwa,że Justin się pojawił
-tęskniłem za tobą-rzekł pieszcząc mój policzek
-ja za tobą też-dodałam,po czym nasze usta zbliżyły się do siebie i połączyły.Jego ciepłe wargi delikatnie pieściły moje usta
-kochanie-wyszeptał do mojego ucha,przez co całe moje ciało zadrżało.Po czym szatyn ruszył samochodem w nieznanym kierunku-nawet nie wiesz jakie to jest podniecające kiedy chowamy się by pobyć ze sobą choć te chwile-rzekł będąc cały podniecony.Śmiejąc się zgodziłam się z nim.To naprawdę było podniecające.
Kiedy zatrzymaliśmy się pod jednym motelem,szatyn wyszedł jako pierwszy,po czym podszedł do drzwi z mojej strony i otworzył je jak dżentelmen damie.Kiedy wysiadłam ruszyłam jako pierwsza w kierunku motelu,a szatyn podążał za mną.Co parę sekund odwracałam się w jego stronę by oszołomić go moim spojrzeniem,co wychodziło mi naprawdę wspaniale.Nie za bardzo rozumiałam to co robię,ale czułam,że to jestem prawdziwa ja.
Wchodząc do naszej sypialni,podeszłam do szatyna,kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i obserwując jego rysy twarzy.Pocałowałam szatyna z całym pożądaniem,który czułam w tej chwili.Nasze usta pragnęły siebie i nie mogliśmy zaprzestać.Szatyn pozbył się mojej koszulki,którą miałam na sobie.Po czym swoją dłonią objął moją pierś,a moje ciało przywarł do siebie i rzucił na łóżko.Jego usta wędrowały moim brzuchu,a dłonie rozpięły mój stanik,po czym pozbył się go.Nie mogłam przestać ciężko oddychać i nie pozwolić okazać moich emocji.Szatyn wpił swoje usta mój sutek przez co mój jęk stał się bardzo wyraźny...Justin będąc naprawdę napalony rozpiął swoje spodnie i pozbył się ich,po czym swoich bokserek.Wyciągając z tylnej kieszeni swoich spodni prezerwatywę,założył ją na swojego penisa.Leżąc nade mną włożył swojego penisa w moją waginę przez co jęknęłam głośno.Justin naprawdę tego potrzebował i ja bo daliśmy z siebie wszystko

Po stosunku Justin położył się obok mnie głośno dysząc
-byłaś wspaniała-rzekł,spojrzałam na niego nie mogąc się nacieszyć jego widokiem
-ty również byłeś wspaniały-odpowiedziałam,po czym położyłam głowę na jego klatce piersiowej-ale muszę ci o czymś powiedzieć-rzekłam
-coś się stało?-zapytał podnosząc się do pozycji siedzącej
-um..tak-odpowiedziałam nerwowo-spotkałam się z twoim ojcem-oznajmiłam.Justin słysząc to co powiedziałam wstał z łóżka i zaczął się nerwowo ubierać.Nie rozumiejąc jego zachowania cały czas mu się przyglądałam
-po co z nim gadałaś?!-zapytał unosząc głos
-no to on mnie szukał-odpowiedziałam nerwowo-sam do mnie podszedł i mnie ostrzegł-rzekłam tłumacząc
-mogłaś mi od razu powiedzieć,to bym w ogóle nie pakował się z tobą do łóżka!-krzyknął prosto w moją twarz
-słucham?-zapytał z oburzenie-nie rozumiem,dlaczego mnie tak obrażasz?!-zapytałam również krzycząc
-bo jeśli on się dowie,że byłaś ze mną to również włączy ciebie do jego zemsty-odpowiedział-myślisz dlaczego odszedłem od ciebie...żeby ciebie chronić,ale teraz mogłem ciebie jeszcze gorzej narazić-dodałam nerwowo
-ale jeżeli będziemy razem to będzie nam łatwiej przebrnąć przez ten trudny okres-rzekłam tłumacząc
-Selena od kiedy opuściłem dom działam sam-odpowiedział oschłym tonem
-ale przecież jesteśmy razem nie możesz wszystko brać na siebie razem będzie nam łatwiej-powiedziałam chcąc wytłumaczyć szatynowi mój pogląd na sytuacje
-razem?-zapytał ironicznie-od teraz nie ma nas!-krzyknął
-jak to?-zapytałam nie wierząc w to co przed chwilą powiedział szatyn-ty chcesz mnie zostawić?-zapytałam
-tak-odpowiedział-Selena to koniec!

__________________________________________________________
Sorki za tą zwłokę,ale miałam tyle na głowie przyjaciółka miała 18-stkę w sobotę i naprawdę dużo wypiłam.Myślałam,że dam radę niedziele napisać,ale naprawdę nie dałam rady.Przepraszam

KOMENTUJCIE!!!

wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 44-Szukam Seleny Gomez

Nie rozumiałam dlaczego Justin ode mnie odszedł.Przecież wszystko było dobrze mimo,że spotkało nas wiele niespodziewanych sytuacji,to właśnie w tych trudnych chwilach powinniśmy być razem.Kocham go,ale nie rozumiem dlaczego tak po prostu odszedł.
Minęły dwa tygodnie od kiedy Justin odszedł,na początku nie potrafiłam tego zrozumieć lecz trzymałam się mocno i wierzyłam,że on wróci.Również wróciłam do pracy w kafejce.Nie robiłam tego dla pieniędzy a dla zabicia czasu.
Obsługując klientów czułam,że cały czas ktoś mi się przygląda.Rozglądałam się jak wariatka,ale na marne,ponieważ nie było nikogo.Mam paranoje.
Myślę,że tęsknota mnie zabija.Cały czas mam wrażenie,że Justin jest przy mnie.
Tak bardzo go kocham...
-Gomez?!-usłyszałam krzyk szefa.Zaskoczona zbudziłam się z moich myśli.
-tak szefie?-zapytałam spokojnie
-nie śpij tylko pracuj!-rozkazał.Uśmiechając się życzliwe,ponownie wróciłam do sprzątania stolików.

Po zakończeniu pracy wróciłam piechotą do domu.Wchodząc do środka napotkałam pijanego Ryana.Zaskoczona stanęłam w miejscu nie robiąc żadnego kroku.Chłopak nie zdając sobie sprawy,że znajduje się w domu położył się na sofie
-a ja leżę i leżę najebany jak zwierzę-śpiewał głośno.Nie wytrzymując roześmiałam się głośno na co chłopak podniósł się z sofy
-oh wróciłaś-rzekł poprawiając swoją odzież
-tak-odrzekłam uśmiechając się.Nic więcej nie mówiąc ruszyłam do mojego pokoju,by odpocząć.Wchodząc do pokoju odłożyłam moją torbę i od razu ruszyłam ku łazience,by się odświeżyć.Potrzebowałam relaksu i dzisiaj pozwoliłam sobie na dobry odpoczynek.Od kiedy Justin odszedł cały czas byłam spięta i nie potrafiłam usiąść z dupą nawet na minutę.Bałam się o niego i o to,że jego ojciec może mu coś zrobić.Codziennie modlę się przed spaniem,by Bóg go chronił i nie pozwolił nikomu skrzywdzić.
Kładąc się w wannie  zamknęłam oczy
chcę,żebyśmy byli razem i zaczęli wszystko od początku-wyszeptał w moje ucho,cała zadrżałam,po czym moje usta,które utkwione były na policzku szatyna,powędrowały na usta,lecz z pewnym dystansem,spojrzałam w oczy szatyna
-ja myślałam,że początek już był-wyszeptałam,a nasze twarze,po chwili były rozbawione
-może i masz rację,ale chcę żebyś zapomniała o wszystkich cierpieniach-wyznał szeptem
-nie chce zapominać,po mimo tego,że było nam ciężko,wciąż się kochaliśmy,a tego nigdy nie zapomnę,a przede wszystkim kiedy w Stanford pokochałam ciebie-wyjaśniłam szeptem,szatyn pokierował moje ciało do tyłu,a po chwili czułam,że leżę,a jego ciało leżało nade mną
-mimo tego co się stało,rozumiem,dlaczego moje serce nie mogło o tobie zapomnieć...-powiedział,a jego dłoń delikatnie pieściła moją twarz-ponieważ tylko ty jesteś kobietą mojego życia,choć los dał nam wiele cierpień,my wciąż nie mogliśmy bez siebie żyć,to czyni nas silniejszymi


Na samo wspomnienie naszej rozmowy  nie potrafiłam opanować łez.Zawsze będę pamiętała tą chwilę i słowa,które powiedział Justin.Wychodząc z łazienki przebrałam się i zeszłam na dół gdzie słyszałam krzyki Ryana i Vanessy.Zaciekawiona musiałam podsłuchać 
-dlaczego się napierdoliłeś?!-zapytała krzykiem.Vanessa płonęła na twarzy.Dawno nie widziałam jej w takim stanie 
-kochanie ja ci to wytłumaczę-powiedział bełkocząc-spotkałem kumpla i zaprosił mnie na kieliszka i po prostu nie mogłem odmówić-wytłumaczył.Vanessa zaśmiała się ironicznie
-ty nigdy nie potrafisz odmówić!-wrzasnęła,po czym opuściła dom trzaskając drzwiami.Chcąc porozmawiać z Vanessą wyszłam tylnymi drzwiami.Kiedy udało mi się ją dogonić nie chciała ze mną rozmawiać
-proszę porozmawiajmy-prosiłam idąc za nią
-Selena nie mam ochoty jestem wkurwiona na tą dziadygę-rzuciła ostrym tonem
-dziadygę?-zapytałam zaskoczona
-tak jakoś powiedziało mi się-odpowiedziała mówiąc nerwowo
-wiesz nie powinnaś się tak denerwować na Ryana-powiedziałam ujmując delikatnie słowa
-nie chce o tym gadać-rzekła-a jak już jesteś ze mną to chodź do baru napijemy się-powiedziała,nie chcąc odmawiać poszłam z Vanessą do pobliskiego baru.
-dwa piwa z sokiem,poproszę
Kiedy Vanessa kupiła piwa usiadłyśmy i zaczęłyśmy sączyć nasze piwa.
-jak dajesz sobie radę?-zapytała zaskakując mnie 
-niby z czym?-zapytałam nie rozumiejąc 
-no bez Justina-oznajmiła
-jakoś..nie potrafię spać spokojnie kiedy nie ma go obok mnie-opowiedziałam co leżało mi na sercu.Vanessa rozumiała moją sytuację i wspierała mnie i dodawała otuchy
-wasza miłość jest piękna,a nie to co moja-jęknęła złośliwie
-przecież ty i Ryan się kochacie-rzekłam pocieszając ją 
-wiem,ale on już kolejny dzień pije-syknęła przez zęby-mam tego dosyć-dodała załamując się
-Van wszystko się ułoży-rzekłam-zobaczysz-dodałam
Rozmawiając z Vanessą do baru wszedł wysoki mężczyzna,a z nim obstawa w czerni.Zagryzając nerwowo usta mężczyzna zbliżał się do mnie i Vanessy
-Gomez Selena?-zapytał kierując słowa do Vanessy.Dziewczyna spojrzała na niego mierząc go obraźliwe
-nie-odpowiedziała sucho
-Panie może wiedzą gdzie mogę znaleźć dziewczynę o tym imieniu?-zapytał uprzejmym tonem.Chcąc już powiedzieć,że to ja poczułam uderzenie w  moją nogę przez co się skrzywiłam-coś nie tak?-zapytał troskliwie
-nie jest okej-odpowiedziałam,po czym spojrzałam morderczym spojrzeniem na Vanesse,która uśmiechnęła się słodko.Chciałam ją wytargać za włosy,ale musiałam się powstrzymać
-Proszę Pana my nie znamy żadnej Seleny Gomez i nigdy o niej nie słyszałyśmy.A jeśli tutaj mieszkała to musiała się dobrze ukrywać-odpowiedziała grzecznie Vanessa.Nie rozumiałam dlaczego Vanessa kłamała,ale cały czas grałam w jej grę
-dobrze dziękuję wam drogie Panie-rzekł grzecznie,po czym odszedł.Kiedy mężczyzna opuścił lokal od razu napadłam na Vanesse 
-dlaczego kłamałaś?-zapytałam ciekawa
-słuchaj jeśli jakiś facet z obstawą wypytuje się o kogoś to oznacza,że jest gangsterem-odpowiedziała
-tak myślisz?-zapytałam zaskoczona
-oczywiście-odpowiedziała

Kiedy opuściłyśmy bar razem z Vanessą się rozdzieliłyśmy,ponieważ chciałam pójść po zakupy
-okej to ja pójdę zrobić kolację-rzekła Vanessa odchodząc-Selena-zawołała,spojrzałam na nią pytająco-kup mi coś słodkiego-dodała krzycząc
-okej-odkrzyknęłam chichocząc.Idąc w stronę centrum na mojej drodze stanął mężczyzna,którego spotkałyśmy w barze
-więc to ty jesteś Selena Gomez?-zapytał chłodnym tonem przez co dostałam dreszczy na całym ciele
-um..tak-odpowiedziałam nerwowo zaciskając pięści-a Pan kim jest?-zapytałam drżącym głosem
-Ojcem Justina Biebera

__________________________________________________________
Wybaczcie,że nie było tutaj długo rozdziału,ale po prostu nie miałam weny i 
nie chciałam tego spieprzyć(wybaczcie za słownictwo) 
Teraz postaram się dodawać rozdziały jak najczęściej :)


KOMENTUCIE !!!

wtorek, 10 marca 2015

Rozdział 43-Oddana dziewczyna

Przerażeni pobiegliśmy na dół,gdzie krzyczała Vanessa,rozmawiając przez telefon
-proszę szybko przyjechać!-krzyknęła jeszcze głośniej niż przedtem.
Nie rozumiałam co w tej chwili się dzieje,dopóki nie poczułam śmierdzącego dymu,szybko zatkałam moje usta i podbiegłam do okna,moje usta rozszerzyły się widząc budek w płomieniach
-co się stało?-zapytałam przerażona,odwracając się do przyjaciółki,która rzuciła telefon
-nie wiem,chciałam się napić wody i nagle poczułam smród no i kuźwa wystraszyłam się-odpowiedziała,Ryan mocno przytulił Vanesse,chcąc ją uspokoić.
Nagle usłyszeliśmy syreny straży pożarnej,cała nasza czwórka obserwowała wszystkie zdarzenia zza okna.
Strażacy oznajmili,że ktoś nie zgasił świeczki,ale dla mnie to nie miało,żadnego sensu.Kto miałby nie zgasić świeczki,skoro sąsiedzi od pół roku są na wczasach ?
Wszystko wydawało się bardzo dziwne,a może i nie ?
A co jeśli to ludzie ojca Justina,pomylili domy ?
Nie wiem co o tym myśleć,ale od teraz muszę mieć oczy szeroko otwarte,bo wróg może zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie...
Kiedy wszyscy odeszliśmy od okna,zaczęła się długa dyskusja,która nie prowadziła do niczego...wszyscy przekrzykiwali się nawzajem,chcąc udowodnić,że ich przepuszczenia są słuszne
-kochanie-podskoczyłam słysząc głos Justina nad moim uchem,szatyn objął mnie od tyłu
-wystraszyłeś mnie-powiedziałam patrząc na niego z góry,również śląc słodki uśmiech,który został odwzajemniony
-powiedz mi o czym tak myślałaś ?-zapytał nagle,westchnęłam głośno i odwróciłam się do niego,zakładając ręce na jego szyi
-po prostu miałam jakieś własne przepuszczenia-odpowiedziałam,a oczy szatyna pociemniały
-jeśli coś cię dręczy po prostu mi to powiedź-powiedział pewien swoich słów
-tylko się martwię...-odpowiedziałam wzdychając,nagle szatyn przywarł mnie do ściany
-jeśli boisz się...usunę się i odejdę-oznajmił z pewnością,pokiwałam przecząco głową
-nie możesz! nie zostawisz mnie!-odparłam-chce być tylko z tobą i zrobię wszystko,żeby ci pomóc-dodałam
-kochanie tutaj nie chodzi o mnie,tylko o twoje bezpieczeństwo!-odpowiedział surowiej
-Justin kocham cię i chce być przy tobie...zawsze-oznajmiłam,nagle usłyszeliśmy głośne kaszlnięcie
-Ey my też tutaj jesteśmy i choć wsze wyznania zawsze mnie wzruszają czas iść spać-rzekła Vanessa,po czym wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.
Kiedy weszłam do mojego pokoju,od razu postanowiłam rzucić się na moje miękkie łóżko i zanurzyć się w głęboki sen.Kocham śnić,a tym bardziej o Justinie.

Leżąc myślałam o nas i w duszy bałam się...stracić ciebie
moje dusza jest twoja,jestem tobie cała oddana.
Choć miłość nas łączy,nie możemy jej zrealizować...tak wiele chciałabym ci dać...

Justin P.O.V.
Po cichu wszedłem do pokoju Seleny,podchodząc do jej łóżka zauważyłem,że dziewczyna śpi.
Usiadłem obok niej i patrzyłem na jej twarz.Byłem szczęśliwy...że mogłem mieć taką piękną i oddaną dziewczynę,która oddała mi całą siebie nie robiąc niczego,by udowodnić mi to jak bardzo mnie kocha.
Ale nie mogę jej narażać,nie mogę tego robić z własnej pychy!
Zostawiając przy niej byłbym egoistą,ponieważ bycie przy mnie może ją skrzywdzić,a życie bez niej skrzywdzi mnie! Dlatego wolę być z dala od niej i cierpieć w samotności...
Westchnąłem ciężko,głaszcząc policzek dziewczyny,patrząc na nią traciłem władzę nad sobą,nie mogę nic zrobić,żeby zapobiec temu co może wydarzyć się wkrótce....

Selena P.O.V.
Rano leniwie wstałam z łóżka,od razu kierując się do łazienki,by wziąć prysznic.
Będąc pod prysznicem,zastanawiałam się nad ojcem Justina...dlaczego on chce nim kierować? Dlaczego nie pozwoli Justinowi odejść,skoro jest zły na niego i nienawidzi go,to jakie ma to znaczenie z kim jest i co dzieje się w jego życiu...
Po krótkiej kąpieli wyszłam z kabiny,zakładając na siebie słychy ręcznik,po czym zaczęłam wysuszać moje włosy suszarką,kiedy zajęta byłam suszeniem poczułam zimną dłoń na moim ramieniu,pisnęłam jak wariatka,po czym ujrzałam rozweseloną Vanesse
-Van! To nie było śmieszne!-powiedziałam rozwścieczona
-uwierz było-śmiała się jak opętana
-widziałaś Justina?-zapytałam w tym samym czasie ubierając na siebie czyste ubranie
-umm...nie-odpowiedziała
-jeszcze nie wstał ?-dopytałam ciekawa
-nie wchodzę do jego pokoju,więc nie wiem-odpowiedziała malując się moimi kosmetykami
-dobra,ja idę do niego-rzekłam z uśmiechem na twarzy,po czym pobiegłam do pokoju Justina,zapukałam i weszłam,lecz nie zastałam w pokoju Justina.Postanowiłam szybko zejść na dół,lecz i tam go nie było.Powoli zaczynałam się martwić.
-Selena!-usłyszałam wołanie Vanessy
-co?-zapytałam wołając,po chwili Vanessa zeszła na dół,a w dłoni trzymała białą kartkę
-znalazłam to na twojej nocnej szafce-powiedziała,po czym wręczyła mi białą kartkę do ręki.
Podpisana była moim imieniem,głośno westchnęłam i otworzyłam kratkę

  Kochanie!
Przepraszam,ale odchodzę
Nie mogę dłużej zostać z tobą,ponieważ nie chcę ciebie narażać na niebezpieczeństwo.
Zostając z tobą byłbym egoistą.Nie gniewaj się i nie płacz,bo już nie wrócę,chcę żebyś była szczęśliwa,a ja niestety tego szczęścia nie mogę ci dać.
 Nie szukaj mnie,bo wyjeżdżam stąd i już więcej nie wrócę
Kocham cię
                                                                             Justin

-i co napisał?-zapytała z ciekawością Vanessa -niech zgadnę! Zabiera cię na randkę?-zapytała pełna szczęścia,spojrzałam na nią,a mój wyraz twarzy uciszył ją
-zostawił mnie !

________________________________________________________
Sorki za zwłokę z tym rozdziałem,ale nie mogłam go napisać,gdyż nie chciałam na siłę pisać byle czego,a za to napisać dobry rozdział :D

KOMENTUJCIE !!

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 42-"Dlaczego ja?!"

Poruszyłam się,a po chwili poczułam,że moje ręce są przywiązane do krzesła,moje oczy rozszerzyły się momentalnie/
Nie wiedziałam co tutaj robię?!
 I Co się stało ?!
Rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajdowałam,było to miejsce gdzie piloci sterują samolot...najlepsze w tym było to,że nie widziałam pilotów!
Jakiś mężczyzna,stał nade mną,powoli uniosłam głowę..tak jak myślałam,był to ten sam mężczyzna,który zaczepił mnie przed domem w Stanford.
Czułam jak moje gardło coraz mocniej się zaciska...bałam się!
Po chwili mężczyzna uchwycił moją twarz
-jesteś dziewczyną Biebera,no nie?-zapytał,ale nie potrafiłam w tamtej chwili wypowiedzieć żadnego słowa,po chwili chłopak spoliczkował mnie,przez co w moje oczy momentalnie się zaszkliły.
Byłam słabą dziewczyną,nigdy nie pakowałam się w kłopoty,ani nie chciałam się w jakikolwiek sposób wyróżniać od innych.I jedno pytanie brzmiało w mojej głowie "Dlaczego ja?!"
Kocham Justina i dla niego muszę znieść wszystko! Nawet poniżenie ! -odpowiedź głupia suko,jak do ciebie mówię-warknął z jadem w głosie,przełknęłam powoli ślinę i ze strachem w oczach spojrzałam jego oczy
-jesteśmy tylko przyjaciółmi-odpowiedziałam spokojnie
-Nie słuchaj jej! Widać,że ta idiotka kłamie!-odezwał się po chwili jeden z kolegów
-nienawidzę kiedy ktoś mnie okłamuje!-kipiał złością,jedynie co mogłam teraz zrobić to zachować spokój -wiesz,że przez to,że jesteś z tą ciotą możesz umrzeć-oznajmił-szkoda byłoby takiej ładnej dziewczyny-dodał pieszcząc mój policzek,cała zdrętwiałam czując jego dotyk
-co chcecie niby zrobić?-zapytał spokojnie,choć w środku krzyczałam jak wariatka,jednak martwiłam się o Justina!
-nie spodoba ci się odpowiedź na to pytanie,maleńka-zakpił,podejrzanie spojrzałam na niego,nie rozumiejąc tego co chciał przez to powiedzieć ! -spowodujemy katastrofę lotniczą-odpowiedział po chwili,wytrzeszczyłam oczy
-że co?!-krzyknęłam -przecież zabijecie więcej niż jedno istnienie!-dodałam krzycząc,ale mężczyźni zaczęli się śmiać
-myślisz,że nas to obchodzi?!-zakpił ponownie-jeśli mamy polecenia musimy je wykonywać!-dodał
Nie mogłam uwierzyć w to,że ojciec Justina,chce pozbyć się własnego syna.Ten Jeremy jest jakimś jebanym gangsterem bez skrupułów ! -a teraz bądź już cicho,bo ustawiliśmy bombę,która wybuchnie za 20 minut! Dlatego chcemy się pożegnać i życzyć ci miłej drogi do tamtego świata-powiedział kpiąc i śmiejąc się jak idiota,po czym otworzyli drzwi  i wyskoczyli z samolotu,obserwowałam ich z wypisanym szokiem na twarzy,ale nie mogłam dalej myśleć o tych idiotach,a za to cieszyć się ostatnimi minutami mojego życia,bo zostało mi jeszcze 19 minut!


__________________________________________________

Justin P.O.V.
Przebudziłem się i rozejrzałem dookoła,po czym chciałem spojrzeć na ukochaną buźkę Seleny,lecz jej nie było,momentalnie podniosłem się i zwróciłem do Ryana
-Ryan gdzie Selena?-zapytałem,chłopak słysząc mój głos,podniósł głowę
-poszła do toalety,ale już długo jej nie ma -oznajmił,nagle poczułem jakiś niepokój
-pójdę jej poszukać-oznajmiłem,po czym ruszyłem w stronę toalet damskich,nie zręcznie było mi wchodzić do środka,ale musiałem być pewien,że nic nie stało się Selenie.Kiedy w końcu zdecydowałem się wejść,ujrzałem pustą łazienkę,a brak w niej Seleny.
Poczułem mocny ucisk w piersi.
Panicznie wyszedłem z łazienki i zacząłem przeglądać wszystkie siedzenia i miejsca gdzie mogłaby być Selena,ale nigdzie jej nie było.
Nie miałem innego wyjścia,jak pobiec do Ryana i poszukać jej razem z nim
-Ryan nigdzie jej nie ma!-powiedziałem panicznie,Ryan podniósł się na nogi
-ale ona nie mogła zniknąć-oznajmił-byłeś wszędzie?-zapytał,zacząłem przypominać sobie miejsca w których jej szukałem
-tak-odpowiedziałem po przemyśleniu
-a w kabinie pilotów?-zapytał
-a po co ona miałaby tam iść?-zapytałem zaskoczony
-no nie wiem,ale warto to sprawdzić-odpowiedział,zgodziłem się z nim,po czym obydwoje ruszyliśmy do kabiny pilotów,gdy weszliśmy do środka,zobaczyłem Selene przywiązaną do krzesła,szybko do niej podbiegłem
-kochanie nic ci nie jest?-zapytałem szybko rozwiązując dziewczynę,ale dziewczyna nic nie odpowiedziała,gdy tylko poczuła się wolna,rzuciła się w moje ramiona,bardzo mocno ją objął,tak aby zrozumiała,że jestem z nią
-Justin tak się bałam,że to już koniec-wyszeptała
-już jest dobrze-również wyszeptałem głaszcząc ją po głowie,nagle dziewczyna odsunęła się ode mnie-coś się stało?-zapytałem szybko
-bomba!-krzyknęła
-jaka bomba?!-zapytaliśmy z Ryanem krzycząc
-ci faceci zostawili bombę,że spowodować katastrofę-wyjaśniła,po czym podeszła do miejsca gdzie znajdowała się bomba,wyglądała tak jak każda bomba z filmu,najważniejsze w niej był czas!
-kurwa 5minut!-krzyknąłem,czułem się jak w jakimś filmie akcji,a najgorsze było to,że mój ojciec chce mnie wykończyć na wszelkie sposoby
-wyłączymy to!-krzyknął Ryan spanikowany,czułem się jak on,zostało nam tylko 5minut,żeby przeżyć i czy to nam się w ogóle  uda?!
Podeszliśmy do przyrządu i otworzyliśmy go,nie obyło się od różno kolorowych kabelków,pot spływał po całej mojej twarzy,a serce biło jak szalone,dłonie drżały i pociły równocześnie,ale który kolor mógł zatrzymać to cholerne gówno?!
-myślę,że to będzie żółty-powiedział Ryan,nagle wtrąciła się Selena
-czarny-oznajmiła
-dlaczego właśnie czarny?-zapytałem patrząc na nią podejrzliwie
-ponieważ zazwyczaj idiocie z niskim IQ wybierają kolor,który najbardziej się odznacza,a moim zdaniem powinniśmy wybrać czarny,ponieważ tylko on nie odznacza się w taki sposób jak reszta-wyjaśniła,chcąc czy nie chcąc,ale teoria Seleny była bardzo wiarygodna,z całych sił wyrwałem czarny kabel,moje serce przyspieszyło kiedy pozbyłem się go,po czym spojrzałem na czas,który zgasł
-jesteś genialna-uniosłem dziewczynę w moich ramionach,po czym cmoknąłem jej policzek,lekki rumieniec wystąpił na jej twarzy,co świadczyło o tym,że wygląda bardzo uroczo


~
Kiedy wylądowaliśmy czułem się o wiele spokojniejszy,trzymałem dłoń Seleny,mając pewność,że już nic się jej nie stanie
-Selena! AAAA!-usłyszałem znajomy głos,który krzyczał na całe lotnisko
-Vanessa!-usłyszałem nad uchem pisk Seleny,po czym puściła moją dłoń i pobiegła przytulić przyjaciółkę.Choć byłem teraz szczęśliwy na każdym kroku,który robię
 mogę zrobić jakiś błąd i przez to może ona ucierpieć,a tego nie przeżyję!

Selena P.O.V.\
Mieliśmy szczęście i to naprawdę wielkie szczęście,że udało nam się wyjść z tego cało...teraz wiem,że muszę uważać na wszystko co robię!
Gdy wróciliśmy do domu,czułam się pełna entuzjazmu.
Jestem z Justinem
Wróciłam do Kalifornii
I jestem z przyjaciółmi
Wieczorem po opowiedzeniu Vanessie o naszej strasznej przygodzie,poszliśmy spać,zadowolona powoli w biegłam po schodach by w końcu położyć się w moim ukochanym łóżeczku,kiedy udało mi się podbiec do mojego pokoju,nagle w drzwiach pojawił się Justin z figlarnym uśmieszkiem,przez co przeszło przeszedł przeze mnie przyjemny dreszczyk.Bez żadnych słów,szatyn zbliżył się do mnie i wpił się w moje usta,zaskakując mnie szybkim ruchem ust,głośny jęk wydobył się z moich ust, otworzył drzwi do mojego pokoju,po czym pokierował nas do środka.
Wiedziałam jedno wydarzenie z dzisiejszego dnia zniknęło,w tej chwili byłam pochłonięta emocjami.Szatyn rzucił nas na łóżko,po czym wpił się w moją szyję,lekko przygryzając skórę ,poczułam napływ mocnego podniecenia,silnie założyłam dłonie na ramionach Justina,po czym głośne jęki wydobywały się z moich ust

Nagle usłyszeliśmy krzyk i odskoczyliśmy od siebie
-co to było?-zapytałam przerażona,patrząc na szatyna,po czym krzyk stawał się coraz głośniejszy,co bardziej nas przeraziło CO SIĘ STAŁO?!

___________________________________________
Przepraszam za zwłokę,ale ciężko mi pisać kiedy wokół mnie tyle się dzieje,proszę o wybaczenie i teraz obiecuję dodawać normalnie rozdziały,najlepsze jest to,że jednak nie wyślą mnie do szpitale i przez ferie mogę być w domu i pisać dla was nowe rozdziały <3

KOMENTUJCIE!