wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 44-Szukam Seleny Gomez

Nie rozumiałam dlaczego Justin ode mnie odszedł.Przecież wszystko było dobrze mimo,że spotkało nas wiele niespodziewanych sytuacji,to właśnie w tych trudnych chwilach powinniśmy być razem.Kocham go,ale nie rozumiem dlaczego tak po prostu odszedł.
Minęły dwa tygodnie od kiedy Justin odszedł,na początku nie potrafiłam tego zrozumieć lecz trzymałam się mocno i wierzyłam,że on wróci.Również wróciłam do pracy w kafejce.Nie robiłam tego dla pieniędzy a dla zabicia czasu.
Obsługując klientów czułam,że cały czas ktoś mi się przygląda.Rozglądałam się jak wariatka,ale na marne,ponieważ nie było nikogo.Mam paranoje.
Myślę,że tęsknota mnie zabija.Cały czas mam wrażenie,że Justin jest przy mnie.
Tak bardzo go kocham...
-Gomez?!-usłyszałam krzyk szefa.Zaskoczona zbudziłam się z moich myśli.
-tak szefie?-zapytałam spokojnie
-nie śpij tylko pracuj!-rozkazał.Uśmiechając się życzliwe,ponownie wróciłam do sprzątania stolików.

Po zakończeniu pracy wróciłam piechotą do domu.Wchodząc do środka napotkałam pijanego Ryana.Zaskoczona stanęłam w miejscu nie robiąc żadnego kroku.Chłopak nie zdając sobie sprawy,że znajduje się w domu położył się na sofie
-a ja leżę i leżę najebany jak zwierzę-śpiewał głośno.Nie wytrzymując roześmiałam się głośno na co chłopak podniósł się z sofy
-oh wróciłaś-rzekł poprawiając swoją odzież
-tak-odrzekłam uśmiechając się.Nic więcej nie mówiąc ruszyłam do mojego pokoju,by odpocząć.Wchodząc do pokoju odłożyłam moją torbę i od razu ruszyłam ku łazience,by się odświeżyć.Potrzebowałam relaksu i dzisiaj pozwoliłam sobie na dobry odpoczynek.Od kiedy Justin odszedł cały czas byłam spięta i nie potrafiłam usiąść z dupą nawet na minutę.Bałam się o niego i o to,że jego ojciec może mu coś zrobić.Codziennie modlę się przed spaniem,by Bóg go chronił i nie pozwolił nikomu skrzywdzić.
Kładąc się w wannie  zamknęłam oczy
chcę,żebyśmy byli razem i zaczęli wszystko od początku-wyszeptał w moje ucho,cała zadrżałam,po czym moje usta,które utkwione były na policzku szatyna,powędrowały na usta,lecz z pewnym dystansem,spojrzałam w oczy szatyna
-ja myślałam,że początek już był-wyszeptałam,a nasze twarze,po chwili były rozbawione
-może i masz rację,ale chcę żebyś zapomniała o wszystkich cierpieniach-wyznał szeptem
-nie chce zapominać,po mimo tego,że było nam ciężko,wciąż się kochaliśmy,a tego nigdy nie zapomnę,a przede wszystkim kiedy w Stanford pokochałam ciebie-wyjaśniłam szeptem,szatyn pokierował moje ciało do tyłu,a po chwili czułam,że leżę,a jego ciało leżało nade mną
-mimo tego co się stało,rozumiem,dlaczego moje serce nie mogło o tobie zapomnieć...-powiedział,a jego dłoń delikatnie pieściła moją twarz-ponieważ tylko ty jesteś kobietą mojego życia,choć los dał nam wiele cierpień,my wciąż nie mogliśmy bez siebie żyć,to czyni nas silniejszymi


Na samo wspomnienie naszej rozmowy  nie potrafiłam opanować łez.Zawsze będę pamiętała tą chwilę i słowa,które powiedział Justin.Wychodząc z łazienki przebrałam się i zeszłam na dół gdzie słyszałam krzyki Ryana i Vanessy.Zaciekawiona musiałam podsłuchać 
-dlaczego się napierdoliłeś?!-zapytała krzykiem.Vanessa płonęła na twarzy.Dawno nie widziałam jej w takim stanie 
-kochanie ja ci to wytłumaczę-powiedział bełkocząc-spotkałem kumpla i zaprosił mnie na kieliszka i po prostu nie mogłem odmówić-wytłumaczył.Vanessa zaśmiała się ironicznie
-ty nigdy nie potrafisz odmówić!-wrzasnęła,po czym opuściła dom trzaskając drzwiami.Chcąc porozmawiać z Vanessą wyszłam tylnymi drzwiami.Kiedy udało mi się ją dogonić nie chciała ze mną rozmawiać
-proszę porozmawiajmy-prosiłam idąc za nią
-Selena nie mam ochoty jestem wkurwiona na tą dziadygę-rzuciła ostrym tonem
-dziadygę?-zapytałam zaskoczona
-tak jakoś powiedziało mi się-odpowiedziała mówiąc nerwowo
-wiesz nie powinnaś się tak denerwować na Ryana-powiedziałam ujmując delikatnie słowa
-nie chce o tym gadać-rzekła-a jak już jesteś ze mną to chodź do baru napijemy się-powiedziała,nie chcąc odmawiać poszłam z Vanessą do pobliskiego baru.
-dwa piwa z sokiem,poproszę
Kiedy Vanessa kupiła piwa usiadłyśmy i zaczęłyśmy sączyć nasze piwa.
-jak dajesz sobie radę?-zapytała zaskakując mnie 
-niby z czym?-zapytałam nie rozumiejąc 
-no bez Justina-oznajmiła
-jakoś..nie potrafię spać spokojnie kiedy nie ma go obok mnie-opowiedziałam co leżało mi na sercu.Vanessa rozumiała moją sytuację i wspierała mnie i dodawała otuchy
-wasza miłość jest piękna,a nie to co moja-jęknęła złośliwie
-przecież ty i Ryan się kochacie-rzekłam pocieszając ją 
-wiem,ale on już kolejny dzień pije-syknęła przez zęby-mam tego dosyć-dodała załamując się
-Van wszystko się ułoży-rzekłam-zobaczysz-dodałam
Rozmawiając z Vanessą do baru wszedł wysoki mężczyzna,a z nim obstawa w czerni.Zagryzając nerwowo usta mężczyzna zbliżał się do mnie i Vanessy
-Gomez Selena?-zapytał kierując słowa do Vanessy.Dziewczyna spojrzała na niego mierząc go obraźliwe
-nie-odpowiedziała sucho
-Panie może wiedzą gdzie mogę znaleźć dziewczynę o tym imieniu?-zapytał uprzejmym tonem.Chcąc już powiedzieć,że to ja poczułam uderzenie w  moją nogę przez co się skrzywiłam-coś nie tak?-zapytał troskliwie
-nie jest okej-odpowiedziałam,po czym spojrzałam morderczym spojrzeniem na Vanesse,która uśmiechnęła się słodko.Chciałam ją wytargać za włosy,ale musiałam się powstrzymać
-Proszę Pana my nie znamy żadnej Seleny Gomez i nigdy o niej nie słyszałyśmy.A jeśli tutaj mieszkała to musiała się dobrze ukrywać-odpowiedziała grzecznie Vanessa.Nie rozumiałam dlaczego Vanessa kłamała,ale cały czas grałam w jej grę
-dobrze dziękuję wam drogie Panie-rzekł grzecznie,po czym odszedł.Kiedy mężczyzna opuścił lokal od razu napadłam na Vanesse 
-dlaczego kłamałaś?-zapytałam ciekawa
-słuchaj jeśli jakiś facet z obstawą wypytuje się o kogoś to oznacza,że jest gangsterem-odpowiedziała
-tak myślisz?-zapytałam zaskoczona
-oczywiście-odpowiedziała

Kiedy opuściłyśmy bar razem z Vanessą się rozdzieliłyśmy,ponieważ chciałam pójść po zakupy
-okej to ja pójdę zrobić kolację-rzekła Vanessa odchodząc-Selena-zawołała,spojrzałam na nią pytająco-kup mi coś słodkiego-dodała krzycząc
-okej-odkrzyknęłam chichocząc.Idąc w stronę centrum na mojej drodze stanął mężczyzna,którego spotkałyśmy w barze
-więc to ty jesteś Selena Gomez?-zapytał chłodnym tonem przez co dostałam dreszczy na całym ciele
-um..tak-odpowiedziałam nerwowo zaciskając pięści-a Pan kim jest?-zapytałam drżącym głosem
-Ojcem Justina Biebera

__________________________________________________________
Wybaczcie,że nie było tutaj długo rozdziału,ale po prostu nie miałam weny i 
nie chciałam tego spieprzyć(wybaczcie za słownictwo) 
Teraz postaram się dodawać rozdziały jak najczęściej :)


KOMENTUCIE !!!

5 komentarzy:

  1. Świetnie... czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Proszę o kolejny rozdział. Po prostu super. Jezuniu już nie mogę się doczekać kolejnego. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny. Świetny rozdział. Jeden z najlepszych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny???

    OdpowiedzUsuń
  5. Woooow super kocham tego bloga,prosze o nowy rozdział ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń