niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 41-wystarczy mi to,że zawsze będziesz przy mnie

Czekałam niecierpliwe na Justina,przed centrum handlowym,tam gdzie kazał mi czekać.Mimo,że szatyn zapewnił mnie,że nic mi się nie stanie,to czekając na niego byłam przerażona.
Bałam się,że tamci faceci mnie znajdą,a mówiąc o nich nie rozumiałam dlaczego szukali mnie i Justina,czy to o tym mówił Justin,kiedy nie chciał mi powiedzieć prawy...on chciał mnie ochronić!A ja go nie posłuchałam,mogliśmy wyjechać ze Stanford już dzisiaj rano i nic by się nie stało!
W głębi serca czułam,że to nie był koniec,a za to początek koszmaru!
Kiedy czekałam,zauważyłam nadjeżdżający samochód,przerażona stanęłam nie ruchomo przyglądając się,kto był w samochodzie,był to Justin i...Ryan?!
Szatyn szybko wybiegł ze samochodu,a ja pobiegłam w jego stronę rzucając się w jego ramiona,niemal rozpłakałam się na jego widok,a strach,który czułam momentalnie zniknął w niepamięć,szatyn silnie trzymał mnie w swoich ramionach,gładząc po głowie,czułam się naprawdę bezpieczna
-nic ci nie jest?-usłyszałam jego drżący głos,oderwałam się od jego klatki piersiowej i spojrzałam w jego oczy
-już nie-odpowiedziałam
-naprawdę martwiłem się o ciebie-powiedział wciąż drżącym głosem,a jego ramiona jeszcze mocniej mnie objęły
-gołąbeczki!-usłyszeliśmy wołanie z samochodu,więc oderwaliśmy się od siebie na parę milimetrów i spojrzeliśmy na Ryana,który siedział w samochodzie-jedźmy już!-dodał,szatyn złapał moją dłoń i pociągnął za sobą,wsiadłam do samochodu na tylne miejsce,a Ryan i i Justin siedzieli na przednich siedzeniach,tylko tyle,że to Ryan prowadził samochód,nie minęła minuta od kiedy wsiadłam do samochodu,a samochód ruszył z piskiem opon
-okej jedziemy do Toronto i do Los Angeles samolotem-oświadczył szatyn
-Justin jadąc do Toronto,może wytłumaczysz mi kim byli ci ludzie?-zapytałam spokojnie,szatyn westchnął głośnie
-ci ludzie to goryle jednego gangstera,który chce mnie dopaść-wytłumaczył,moje oczy poszerzyły się momentalnie.Nigdy nie sądziłam,że Justin ma do czynienia z gangsterami,to prawda,że kiedyś tak mówiłam,ale to było tylko w napadach złości i prawda jest taka,że kiedyś obronił mnie przed Petterem używając pistoletu,ale nigdy jakoś nie chciałam o to pytać,ponieważ relacje między nami  w tamtej sytuacji nie były za dobre...
-kto to taki ?-zapytałam
-Jeremy-odpowiedział,a Ryan,który był przez cały czas skupiony na jeździe spojrzał na Justina
-dlaczego cię szuka i skąd go znasz?-zapytałam szybko
-nasze stosunki nigdy nie były zbyt udane od kiedy pamiętam zawsze sprzeciwiałem się jego postępowaniom-odpowiedział-w ciągu dwóch lat sprzeciwiałem się mu,aż w końcu zgodziłem się ożenić z córką jego wspólnika,który chciał go zostawić szantażując Jeremiego,Jeremy zapragnął bym ożenił się z Jen,ale ja kochałem ciebie i nie potrafiłem pokochać tej dziewczyny,mimo,że ty nie chciałaś mieć ze mną nic wspólnego,zgodziłem się na ślub,ale kiedy Vanessa dała mi twój list porzuciłem Jen przed ołtarzem,dlatego ja i ty jesteśmy jego celami,ponieważ Jeremy stracił połowę firmy,która należała do niego,a przez porzucenie Jen stracił połowę-dodał,teraz już wszystko rozumiałam,ale nie do końca...
-dlaczego Jeremy ciał,żebyś to ty ożenił się z Jen?-zapytałam-przecież mógł wybrać kogoś innego!przecież ty nie jesteś gangsterem-dodałam
-to prawda,że nie jestem!-odpowiedział
-to więc dlaczego to zrobiłeś?!-zapytałam patrząc na niego,lecz szatyn odwrócił ode mnie spojrzenie
-bo to mój ojciec-odpowiedział,moje oczy poszerzyły się na maksa,ojciec Justina chce wykończyć własnego syna?!
Totalnie mnie zmroziła odpowiedź szatyna,jego ojciec jest gangsterem i chce nas wykończyć!
-a twoja mama?-zapytałam szybko
-mama? uciekła i zostawiła mnie z nim,kiedy byłem w gimnazjum ojciec również mnie porzucił i zostałem sam-odpowiedział,serce pękało mi na miliny kawałeczków,kiedy pomyślałam o samotnym Justinie,teraz kiedy powiedział mi prawdę,poznałam prawdziwego Justina Biebera i zrozumiałam dlaczego on był takim chujem w szkole i miał wszystko w dupie.Był samotny,nie miał dla kogo istnieć...nie czuł się kochany,chciało mi się płakać,ponieważ sama myśl o tym co przezywał Justin była bolesna,nie chciałam pokazywać szatynowi moich łez,by nie zdenerwować go tym,więc po prostu milczałam.Po pół godzinie Justin przysiadł się do mnie,a kiedy poczułam go obok siebie,mocno wtuliłam się w jego ramię,po czym szepnęłam
-już nigdy nie będziesz sam
szatyn spojrzał w moje oczy,a po chwili w jego oczach mogłam dostrzec szklanki słonych łez
-wystarczy mi to,że zawsze będziesz przy mnie-rzekł
-zawsze będę-odpowiedziałam

-wstawać-usłyszałam głos Ryana,leniwie otworzyłam oczy i zorientowałam się,że leżałam wtulona w Justina,szatyn leniwie się poruszył,tak samo jak ja odsunęłam się od niego,po czym opuściłam samochód,a Justin zaraz po mnie wyszedł,byliśmy na lotnisku w Toronto
-za 20 minut mamy samolot,więc się sprężajmy-dodał Ryan,milczenie Ryana co do tej sprawy zupełnie mnie przerażało,mimo,że będę miała dużo problemów przez związek z Justinem,nie opuszczę go,nigdy!Zbyt długa była nasza droga do szczęścia,żebym teraz po prostu oddała miłość mojego życia bez walki!
Wiedział jedno,ja i Justin  będziemy musieli zmierzyć się z Jeremym Bieberem !
Po 25 minutach cała nasza trójka znajdowała się w samolocie.Nie mogłam zasnąć,ponieważ cały czas myślałam o ojcu Justina.Dlaczego dla pieniędzy własny ojciec chce się zemścić na własnym synu?!To jest dla mnie coś zupełnie nowego...
po godzinie spojrzałam na Justina i Ryana,którzy spali,uśmiechnęłam się słodko,patrząc na nich.Byli tacy spokojni,a ja wariowałam od samego myślenia o Jeremym !
Przemęczona ciągłym myśleniem,postanowiłam pójść do łazienki,idąc czułam,że ktoś idzie za mną,odwróciłam się napięcie i zauważylam mężczyznę,którego spotkałam pod moim domem,spanikowana,wbiegłam do damskiej łazienki i zamknęłam za sobą drzwi,spanikowana cała drżałam ze strachu,po 5 minutach nic nie słyszałam,w końcu zdałam sobie sprawę z tego,że wyobraziłam sobie to,ponieważ za dużo o tym myślałam i ze strachu wyolbrzymiałam sobie nie wiadomo co!
Wyszłam z kabiny,a po chwili poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię odwróciłam się spokojnie,a po chwili tego pożałowałam,ponieważ moje przepuszczenia były słuszne,to był ten facet spod mojego domu.Chciałam jak najszybciej wybiec stąd,ale nie miałam jak,ponieważ byłam przyparta do ściany.Mężczyzna złapał mnie za szyję ściskając ją silnie
-pożałujesz mała za ten numer w centrum!-tylko te słowa usłyszałam,ponieważ po chwili poczułam silne uderzenie w głowę

__________________________________________________
Przepraszam za zwłokę z tym rozdziałem,ale jak już mówiłam na poprzednim opowiadaniu,że rozdziały będę pojawiały się w każdej wolnej chwili :)
Również przepraszam za długość rozdziały,ale po mojej 18-sce jestem po prostu padnięta i skacowana :D
KOMENTUJCIE!!!

4 komentarze: