poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 18-to ja jestem potworem,zawsze nim byłem i wciąż nim jestem

 -kłamanie to dla ciebie pestka!!-ryknęłam ze złości,szatyn popatrzył na mnie uważnie
-tak się zastanawiam...-udawał,że nad czymś się zastanawia-czy ty przypadkiem nie masz okresu?-zapytał,nagły alarm "zbyt wielkiej wściekłości"czułam furię,która osaczała mnie.W sumie miał rację,niestety przechodzę te dni,ale to nie ma nic z tym wspólnego.Moje zachowanie jest po części spowodowane miesiączką,ale to co czuje w środku jest nienawiścią pomieszaną z nutką pożądania.Dziwnie to brzmi
-co cię to kurwa interesuje?!-warknęłam,lekko się rumieniąc
-ohh dobra...ale i tak wiem,że to okres,jesteś zbyt wybuchowa,jak na ciebie-powiedział
-jak na mnie?!Ja jestem taka zawsze,może milsza,ale taka sama-powiedziałam tłumacząc
Po cholera ja to w ogóle robię ?!-a w ogóle nie będę się tobie tłumaczyła-warknęłam,po czym ruszyłam przed siebie.
Czego ja chcę?
Czego tak naprawdę pragnę?
Czuje się jak w jakieś telenoweli,jestem raz szczęśliwa,potem zaś ktoś mnie rani,wyjeżdżam i uciekam od miłości,która okazała się fałszywa,lecz on wciąż tu jest...wrócił,a ja wciąż pragnę go,choć moje uczucia,które skrywa moje serce,nie liczą się!Liczy się rozsądek,ponieważ wierzę w to,że w końcu odnajdę prawdziwą miłość.Nagle szatyn chwycił moją dłoń,zatrzymując mnie,odwróciłam się w jego stronę
-Uczucie,które żywię do ciebie jest silne z każdą chwilą...lecz ty wciąż uciekasz
-Wybacz,że cię ranię,ale twoja osoba rani mnie jeszcze bardziej-powiedziałam ostro,wyrywając się z jego uścisku.
Uciekam?
On ma rację,cały czas uciekam,czy ja naprawdę nie potrafię zmierzyć się z rzeczywistością?Czy zawsze będę uciekała?
Czas to zmienić,ale jak,skoro wciąż czuje ten ból,który zabija mnie od środka
Próbowałam zacząć od nowa,ale to nic nie dało,nic się nie zmieniło,wciąż tkwię...
Idąc w stronę domu,zobaczyłam z oddali Pettera,który podejrzanie ukrywał się,zaciekawiło mnie to,więc ruszyłam jego tropem
Co on ukrywa?
Nie obchodzi mnie to! Zamierzam się zemścić za to,co chciał mi zrobić,pożałuje tego!
Przegryzłam dolną wargę,idąc nie zauważalnie,śladem Pettera,kiedy chłopak zatrzymał się przed jakimś magazynem,szybko schowałam się za śmietnikiem,który stał nie daleko budynku,trochę się denerwowałam,ponieważ nie czułam się tutaj bezpiecznie,wręcz przeciwnie bałam się tego miejsca,było podejrzane!
Po chwili z budynku wyszli wysocy i umięśnieni mężczyźni w czerni,mój oddech przyspieszył,lecz wciąż obserwowałam

-i jak wykończyłeś ją?-zapytał jeden z mężczyzn,kierując pytanie do Pettera
-nie....on się nagle pojawił i nie udało mi się-wyjaśnił,a gniew w jego głośnie przyprawiał mnie o gęsią skórkę
-gnojek uratował swoją laleczkę-wysyczał jeden,a jad w jego głośnie,sprawił,że moja szczęka drżała,ich rozmowa toczyła się,lecz nie wszystko mogłam dokładnie usłyszeć,ponieważ zaczęli szeptać,chcąc cokolwiek usłyszeć,próbowałam zbliżyć się do nich,lecz przez przypadek moja stopa uderzyła w starą puszkę,która zrobiła hałas
mini atak serca
chcąc się wycofać,ruszyłam tyłem,lecz czyjeś dłonie zaskoczyły mnie od tyłu,napięcie się odwróciłam,a widząc Pettera,przeraziłam się
-moje Selenka,przyszła w paszcze lwa-zadrwił,a chytry uśmieszek na jego twarzy,przeraził mnie
-proszę nie krzywdź mnie
łzy cisnęły się w moich oczach,śmiechy jego koleszków,były głośne,poniżały mnie,nawet nie odzywając się do mnie,czułam się przy nich jak zwykły śmieć
-myślisz,że pozwolę ci odejść po tym,jak usłyszałaś naszą rozmowę?Otóż nie!-zbliżył się do mnie,przyciągnął mnie do siebie,a ja czułam jego oddech na mojej twarzy -może skończę to,co zacząłem na imprezie-powiedział,a moje źrenice poszerzyły się,chłopak rozerwał ze mnie bluzkę,tak szybko,że normalnie nie zauważyłam tego,zaczęłam krzyczeć tak głośno,żeby ktokolwiek mógł mnie usłyszeć
-nie dotykaj mnie-wrzasnęłam,byłam w samym staniku oraz moich spodniach,chłopak przyparł mnie do muru,zaczęłam wrzeszczeć
-taka ładna,a taka głupia-wyszeptał do mojego ucha,nie czułam siły,ale wiedziałam,że muszę coś zrobić,by jakoś wyjść z tej sytuacji,nie mogłam pozwolić na kolejną krzywdę!Kopnęłam chłopaka w krocze,lecz ten zagryzł mocno swoją wargę,po czym silnie dłonią objął moją brodę przyciskając z większą siłą do muru,krzyk bólu wydostał się z moich ust.Kiedy już myślałam,że to mój koniec,usłyszałam strzał,nagle Petter puścił mnie,a moje ciało opadło na zimny beton,kiedy podniosłam mój wzrok,widziałam,jak czarny samochód odjeżdża z piskiem opon,poczułam jak słońce pada na moją twarz i na twarz,która stała nade mną,jego czekoladowe oczy,poznałam od razu,łzy spływały z moich oczów,chłopak upadł obok mnie,tuląc mnie do siebie,mocno ujęłam jego ramiona,zatapiając się w nich
-dziękuje-wyszeptał,kiedy szatyn uspokajał mnie swoim dotykiem,na mojej skórze
-nie masz za co-wyszeptał również,po jego słowach siedzieliśmy w ciszy,tylko to było nam potrzebne nic więcej,chciałam by tak zawsze było...moje powieki stały się ciężkie,aż w końcu je zamknęłam.

JUSTIN P.O.V.
Mogłem jej nie zostawiać...mogłem pójść za nią!
Ale na szczęście zdążyłem
Ponownie poczułem ten nie pokój w sercu,więc ruszyłem w stronę,gdzie poszła Selena,kiedy w pobliżu usłyszałem jej krzyk,poczułem furię,biegłem jak nienormalny,a kiedy zobaczyłem,jak ten pierdolony Potter czy tam Petter,nie ważne...chce ją skrzywdzić,strzeliłem moją bronią,by ich odstraszyć i to mi się udało.Czemu miałem broń?...nie ważne!
Kiedy usłyszałem,że dziewczyna zasnęłam,zabrałem jej ciało,zanosząc do domu,jak na jeden dzień zbyt dużo wrażeń.Wiedziałem,że jutro ma ważny dzień,jej pierwsza sesja do jakiegoś magazynu,musiałem ją w tym wesprzeć,nie zostawię jej z tym samą,pomogę jej.Kiedy doszedłem na miejsce,Ryana ani Vanessy nie było,nie zastanawiając się dłużej,ruszyłem do sypialni dziewczyny,gdzie położyłem ją w jej łóżku,spojrzałem spokojnie na jej twarz,przejechałem dłonią,po jej rumianych policzkach...czułem wieki uścisk w sercu,wiedząc,że dziewczyna wciąż ode mnie ucieka.Powoli zaczynam tracić nadzieję,na to,że wrócimy do siebie,jestem smutny...ale pragnę czegoś bardziej,niż bycie z nią....pragnę jej wybaczenia,niczego bardziej nie pragnę od tego
Mam nadzieję,że przyjdzie taki dzień,w którym ona nie będzie patrzyła na mnie z pogardą....
Zszedłem na dół,gdzie spotkałem Vanesse i Ryana
-Sel wróciła?-zapytała ciemnowłosa,przytaknąłem jej twierdząco-gdzie jest?-dopytała
-śpi w swoim pokoju,była zmęczona i położyła się-wyjaśniłem,wiem,że była to do końca prawda,ale nie chciałem ich tym zamartwiać
-a wy w końcu pogodzeni?-zapytał Ryan,od razu zaprzeczyłem
-chłopaki zostawię was samych,idę coś przygotować do jedzenia-powiedziała radośnie Vanessa,znikając po chwili z salonu
-stary ja wiem,że ona wciąż nie zapomniała o tobie,kocha ciebie,ale nie potrafi jeszcze zapomnieć o tym co jej zrobiłeś-wyjaśnił
-wiem o tym,że nie potrafi,lecz ona mnie już nie kocha,gardzi mną,ale nie mam jej tego za złe,w końcu to ja jestem potworem,zawsze nim byłem i wciąż nim jestem-powiedziałem,patrząc prosto na przyjaciela
-może nim jesteś w robocie,ale teraz jesteś Justinem zwykłym chłopakiem,który kocha Selene,nie zapominaj o tym,nie daj się pogrążyć w jakąś rozpacz
-wiem Ryan,nie zamierzam się jeszcze poddawać-uśmiechnąłem się

SELENA P.O.V.
Spojrzałam na zegarek,który wskazywał godzinę 7:50,sunęłam się powoli z łóżka,lądując na twardą podłogę,przetarłam dłońmi moje oczy,po czym rozciągnęłam ramiona.
Dzisiaj o 9:00 mam być na zdjęciach,jestem podekscytowana,ale wciąż jestem przerażona sytuacją,która miała wczoraj miejsce,pamiętam strzał,a potem Justina.Ale kto strzelił? Justin? Niee...
Nie chcąc dalej siebie zamęczać tymi pytaniami,szybko odświeżyłam się i ubrałam,makijaż był zakazany,ponieważ tam się mną zajmą,kiedy byłam gotowa,jeszcze raz zerknęłam na godzinę 8:30,pośpiesznie zeszłam na dół,chwytając jabłko w rękę,szybko cmoknęłam Vanesse w policzek i bez jakiegokolwiek słowa wyszłam z domu,wsiadając do mojego samochodu,odjechałam,po jakiś 20 minutach dojechałam pod studio,w którym miałam się wstawić
 Gdy tylko przekroczyłam próg budynku,kobieta,która dała mi pracę czekała na mnie
-witaj,gotowa?-zapytała z szerokim uśmiechem
-oczywiście-odpowiedziałam z uśmiechem,kobieta zaprowadziła mnie do swojego biura,gdzie miałam podpisać umowę,kiedy to zrobiłam,zaprowadziła mnie na sesję.Zostawiła mnie z ludźmi,którzy mieli mnie przygotować do sesji.Kiedy byłam gotowa,wyglądałam TAK,stanęłam przy czerwonej zasłonie,gdzie kazał stanąć mi fotograf,robiłam wszystko co mi kazał,kiedy zauważyłam osobę,którą dobrze znałam,dostałam szału
-przepraszam-powiedziałam do fotografa,po czym podeszłam do Justina,który zauważył mnie
-wow...pięknie wyglądasz-powiedział,przyglądając się uważnie,każdemu centymetrowi mojego ciała
-co ty tutaj robisz?!

__________________________________________________________
Hejka,przepraszam,że czekaliście,ale trochę się rozchorowałam,ale już mi lepiej

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

12 komentarzy: