piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 25-Nasz Pocałunek

Zaskoczona,spojrzałam to na Justina to na Harrego
-Znam Biebera,poznaliśmy się na jednym melanżu-odpowiedział na moje pytanie,byłam zagubiona,chciałam,żeby Justin był zazdrosny o niego,a oni się lubią
-taa-westchnął szatyn-a ty skąd znasz Selene?-zapytał szybko,Harry uśmiechnął się,po czym figlarnie na mnie spojrzał
-znam ją ze Stanford,od dzieciaka się znaliśmy-odpowiedział szczerze-ale...chciałbym być jej chłopakiem-zaśmiał się,a ja razem z nim.Justina twarz nabrała czerwonego koloru,który pokazał jego złość.
-jeśli znasz ją od dzieciaka,to dlaczego z nią nie byłeś?-zapytał
-bo ona zawsze dawała mi kosza-odpowiedział-widzę,że zazdrosny jesteś,Bieber-uśmiechnął się zwycięsko
-ja zazdrosny? O nią?! Chyba jesteś śmieszny!-odpowiedział z jadem w głosie.Zabolało! Och bardzo zabolały mnie jego słowa "Ja zazdrosny? O nią?!" Złość dusiła mnie w sobie,lecz nie powstrzymałam mojego gniewu,który wyrzuciłam z siebie
-"O Nią"!!-podeszłam do szatyna,a nasze twarze były na przeciw siebie-Ona ma imię...I to ją właśnie przepraszałeś i z nią byłeś-powiedziałam z irytacją w głosie,lecz poczułam dumę,kiedy zgasiłam Justina tymi słowami,kiedy szatyn z szeroko otwartymi ustami patrzył na mnie,uśmiechnęłam się figlarnie do niego,po czym szepnęłam mu do ucha "Kochanie usta zamykają się wtedy, gdy mają do powiedzenia coś ważnego "-gdy skończyłam,szatyna twarz nabrała jeszcze mocniejszego odcieniu czerwieni,niż przedtem.
-jesteś!-krzyknął
-no? jaka jestem?-zapytałam unosząc się
-nien....-naszą kłótnię przerwała Vanessa i Ryan
-dobra kończcie te kłótnie!-ryknął Ryan,nagle wszyscy ucichli-idziemy na melanż,więc mamy iść w zajebistych nastrojach,a wasza dwójka jak zwykle to samo,psujecie całą atmosferę,ogarnąć się!-zrozumieliśmy go,więcej nie odezwałam się do Justina,gdy szliśmy do klubu,po prostu wiem,że przesadziłam,ale widząc go z tą małpą,krew mnie zalewa,chyba postanowię ją udusić.Wiem,że Justin jest na mnie zły,ale ja też jestem na niego zła,ponieważ mnie wkurzył!Dobrze,że Ryan nam przerwał,bo nie wiadomo,jak by się to wszystko potoczyło.
Całą drogę szłam w ciszy myśląc nad tym,co stało się w domu.Głupio wyszło.Nawet nie zauważyłam,że staliśmy właśnie przed klubem,kątem oka zerknęłam na Justina,który całował się namiętnie z Jen,czułam straszny ból w klatce piersiowej.Czy już zawsze tak będzie?! Kiedy będę go wiedziała z nią....
Nagle Harry przyciągnął mnie do siebie
-co się tak smucisz?-zapytał troskliwie,westchnęłam ciężko
-normalnie zaprzeczyłabym,ale masz racje jestem smutna,czuję się okropnie...ja nie potrafię patrzeć na niego kiedy jest z nią,po prostu dusze się-wyjaśniłam szczerze.Harry jest moim przyjacielem z dzieciństwa,nie mam przed nim,żadnych tajemnic,zawsze jestem dla niego otwarta,szczerze mówiąc,ta cała historia ze mną i z nim jest zmyślona,Harrego nie pociągają dziewczyny,tylko chłopcy,jest gejem.Nigdy mi to nie przeszkadzało,jestem tolerancyjną dziewczyną,a poza tym,kocham tego wariata.Dlatego bałam się,że Justin wie o tym,że Harry jest gejem,ale najwidoczniej tego nie wie i uwierzył w to,że chcemy ze sobą być.
-Misiek będzie dobrze-przytulił mnie z całych sił
-mam taką nadzieję-powiedziałam szeptem
-a poza tym,szkoda,że Justin nie lubi chłopców,byłaby z nas niezła para-zachichotał,uderzyłam go w ramię
-głupek!-zaśmiałam się,kończąc naszą krótką rozmowę,weszliśmy do klubu,całą paczką,usiedliśmy na kanapach
-no to co pijecie?-zapytał Ryan,wstając
-ja drinka...obojętnie jakiego-powiedziała Jen
-ja chce piwo-powiedziałyśmy równocześnie z Vanessą,po czym zaśmiałyśmy się
-okej...Jen drinka,a moje dwie alkoholiczki piwo,Bieber też piwo,no i Harry również-powiedział,po czym ruszył w stronę baru.Jak na złość,siedziałam na przeciwko Justina i Jen.Cóż za ironia.Justin patrzył na mnie tymi wielkimi czekoladowymi oczami,czułam się nie zręcznie,ale obok miałam Harrego.Spojrzałam na Harrego,który przeglądał się każdemu facetowi z nudów,wyciągnęłam mój telefon,którym zaczęłam się bawić,nagle zadzwonił,zerknęłam na ekran,który pokazywał nieodebraną wiadomość,nie chętnie ją odebrałam
NIEZNANY
Przepraszam.
Justin.
Spojrzałam na Justina,który patrzył na mnie,czekając na odpowiedź,lecz nie odpowiedziałam,ponieważ wrócił Ryan z alkoholem,chętnie chwyciłam moje piwo i zaczęłam je pić,nagle atmosfera nieco się zmieniła,wszyscy,jakby ożyli.
Kiedy wypiłam moje piwo,moje nogi same rwały się do tańca.
-Vanessa idziesz potańczyć?-zapytałam
-no pewnie!-krzyknęła uderzając silnie w stolik
-ja też idę-odezwał się Ryan
-no to ja w takim razie idę również-odezwał się Harry
-a wy idziecie?-zapytał Ryan,Justina i Jen,Jen skrzywiła się
-ja nie chce tańczyć-jęknęła
-no to my nie idziemy,posiedzimy sobie-odpowiedział Justin,Ryan wzruszył ramionami,po czym wszyscy ruszyliśmy na parkiet.Na parkiecie czułam się jak w niebie,razem z Vanessą tańczyłyśmy po swojemu,a razem z nami Harry i Ryan,było zajebiście
-idziemy się najebać?-szepnęła do mojego ucha Vanessa,spojrzałam na nią podejrzanie
-no dobra-odpowiedziałam,dziewczyna zapiszczała
-ej chłopaki my idziemy się dojebać-powiedziała,kierując swoje słowa do Ryana i Harrego 
-baw się dobrze,moja suczko-powiedział Ryan,spojrzałam na niego ze zaskoczeniem.Razem z Vanessa poszyłyśmy do baru,by wypić jeszcze piwo,ale nasze picie zaczęło się od jednego piwa do chyba 9,byłam pijana i to porządnie
-kurwa Vanessa,zajebisty melanż-wybełkotałam
-choć tańczyć!-wyrwała mnie na parkiet,gdzie ponownie napotkaliśmy Harrego i Ryana,lecz tym razem Harremu towarzyszył chłopak,którego nie znałam.
Kiedy usłyszałam nowy kawałek Nicki Minaj,wtedy zaczęła się zabawa
PIOSENKA
Razem z Vanessa,zaczęłyśmy śpiewać lub wyć i tańczyć,nasze tyłki robiły swoje,jacyś chłopacy podeszliśmy do mnie i Vanessy,chcąc z nami potańczyć,nie odmówiłyśmy,tańczyłyśmy tak jak nigdy,czułam,że to dopiero początek tej nocy.
-ja idę się załatwić-rzuciłam do Vanessy,po czym ruszyłam do łazienki,idąc droga która prowadziła do łazienki była pusta,kiedy szłam czułam,że ktoś idzie za mną,szybko odwróciłam się i wtedy zobaczyłam chłopaka,który ze mną tańczył na parkiecie,złapał moje nadgarstki i przywarł do ściany,czułam się bezsilna na samoobronę,nie miałam nawet czasu na żadną reakcję
-kurwa puść mnie!-krzyknęłam,kiedy próbowałam uwolnić się z jego rąk
-kotek,zabawimy się i pożegnamy-jęknął,po czym wepchnął w moje usta jego ohydny język,który ugryzłam-AUĆ!-ryknął z bólu i wypuścił mnie-ty mała kurewko!-ryknął,po czym ponownie mnie chwycił,lecz tym razem walczyłam jak mogłam
-puszczaj mnie,pierdolony zboczeńcu!-krzyknęłam,po czym mężczyzna spoliczkował mnie,tak mocno,że aż upadłam na ziemie,moje szpilki zleciały z moich stóp,nie miałam czym się bronić,wiec na kolanach podeszłam do moich butów,chwyciłam jednego,po czym poczułam ból,ponieważ mężczyzna ponownie mnie spoliczkował,tym razem wstałam i moimi szpilkami uderzyłam w niego,mężczyzna nieźle oberwał i wtedy miałam okazję by uciec,szybko pobiegłam w stronę parkietu,czułam,że za mną biegnie,przyspieszyłam,lecz z wielkim hukiem na kogoś wpadłam ponowie upadłam na podłogę,gdy spojrzałam na osobę,na którą wpadłam uciekając,automatycznie ucieszyłam się
-Justin!-krzyknęłam radośnie
-gdzie masz buty?-zapytał całkowicie zaskoczony moim nagłym brakiem obuwia
-musiałam się bronić,więc je straciłam-zaśmiałam się,nie dawno bałam się,no ale jestem pijana i bezpieczna więc mogę się śmiać
-bronić?-zapytał nie rozumiejąc
-no bo poszłam się załatwić i jakiś typ mnie zaczepił...no od tak,po prostu chciał się zabawić,no i nie miałam się czym bronić,a że mnie uderzył,tak mocno,że upadłam to buty były moim jedynym ratunkiem,teraz rozumiesz?-zapytałam,Justin wyglądał na zdenerwowanego
-poszłaś sama?Jesteś głupiutka,czemu nie poszłaś z Harrym-jego imię wypowiedział z gniewem
-wiem,to było nierozsądne,ale miałam ubaw-zaśmiałam się,po czym podeszłam do Justina na bardzo bliską odległość-nie musisz być zazdrosny o Harrego,on jest gejem-powiedziałam
-CO?!-prawie krzyknął
-nie musisz się tak od razu denerwować-wybełkotałam,po czym zamieściłam moje dłonie na jego klatce piersiowej,która zaczęła szybciej się poruszać
-nie d-denerwuje s-się-powiedział,a jego głos drżał,nie kontrolując moich uczuć co do szatyna,spojrzałam w jego oczy,a moje wargi powoli mierzyły w stronę jego ust,czułam,że coraz bardziej moje serce bije,jego źrenice poszerzyły się,kiedy wpiłam się w jego usta,delikatnie cmoknęłam jego pulchne wargi,po czym jego wargi pochłonęły moje usta,język szatyna prosił o dostęp,który mu umożliwiłam,po chwili poczułam jego język,który walczy z moim o dominację,szatyn zamieścił swoje dłonie na moich pośladkach,które ścisnął,przez co wydałam z siebie przyjemny jęk.Brakowało mi jego pocałunków,można powiedzieć,że to nasz pierwszy pocałunek od ponad dwóch lat.Gdy nasze usta rozdzieliły się,szatyn delikatnie cmoknął moje usta,zakończając nasz pocałunek.Zamknęłam moje oczy.
-i...jak podobało ci się?-zapytał nieśmiało.Otworzyłam moje oczy,a na moich ustach zakwitł promieniujący uśmiech
-było cudownie-odpowiedziałam,uśmiech pojawił się na ustach szatyna
-dlaczego mnie pocałowałaś?-zapytał,nagle poczułam jak cały alkohol,który wypiłam przestał działać
-ponieważ tego chciałam-odpowiedziałam krótko,po czym chciałam jak najszybciej odejść.Co ja zrobiłam?!Lecz szatyn mnie zatrzymał.Spojrzał na mnie surowo.
-to nie jest odpowiedź!-powiedział,westchnęłam
-powiedzmy,że chciałam coś sprawdzić-powiedziałam,lecz w tej chwili chciałam zniknąć,ponieważ ten pocałunek podobał mi się,zrobiłam to bez żadnego rozsądnego przemyślenia
-co chciałaś sprawdzić?-dopytał
-c-cz-y...noo...wiesz-nagle ktoś nam przerwał,była to Jen.Mogę szczerze powiedzieć,że cieszę się,że pojawiła się w tym momencie,czułam ulgę...
-Jay gdzieś ty był?-zapytała,po czym spojrzała na mnie,w bardzo dziwny sposób...-Och Selena-udała zaskoczoną.Justin cały czas na mnie patrzył,patrząc na mnie z wielką nadzieją,która znikła w jednym momencie,po czym spojrzał na Jen,widziałam,że jest zły,ponieważ przerwała nam.
-dobra...-przeciągnęłam,zwracając na siebie ich uwagę-ja zostawię was,żebyście mogli sobie porozmawiać-dopowiedziałam,po czym się oddaliłam,idąc czułam na sobie wzrok Justina,nawet z dalekiej odległości wciąż go czułam,przerażało mnie to,ponieważ miałam przeczucie,że to jeszcze nie koniec z naszą rozmową.Przegryzłam nerwowo wargę wracając do tańca,lecz nie czułam się dobrze,więc postanowiłam jak najszybciej wrócić do domu,szukałam kogoś z naszej ekipy,lecz wszystkich straciłam z oczu.Postanowiłam,że sama wrócę,idąc w stronę domu,zdołałam zauważyć,że jestem na boso.Cóż w końcu buty uratowały mi życie.Gdy doszłam do domu,zauważyłam,że w domu palą się światła,szybko wbiegłam do środka,jak wariatka,W domu zostałam wszystkich w salonie.Ryan,Vanessa,Harry i jego chłopak pili i świetnie się bawili
-czemu nie powiedzieliście,że wracacie?-zapytałam z grymasem na twarzy
-och zapomnieliśmy-odrzekła Vanessa
-fajnie...przez was musiałam sama wracać do domu-powiedziałam
-mógłbym powiedzieć to samo-usłyszałam za sobą głos,napięcie się odwróciłam,był to Justin,lecz tym razem był sam bez Jen.Czułam się bardzo niezręcznie,kiedy Justin na mnie patrzył,szybko odwróciłam od niego wzrok,szatyn ruszył w stronę,gdzie siedzieli Ryan,Vanessa,Harry,mijając mnie,szepnął mi do ucha
-mam nadzieję,że wrócimy do naszej rozmowy


_______________________________________________
Przepraszam,za długą nieobecność,ale jak wiecie Wakacje,no ale teraz żegnamy się z wakacjami i informuje,że rozdziały będę się pojawiały tak jak poprzednio :))

CZYTASZ KOMENTUJESZ

6 komentarzy:

  1. fajnie, że wróciłaś . rozdział super, ale to chyba 25 rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze że jesteś ;D
    Rozdział świetny tak jak każdy ;)
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski :) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeej!!! Rozdział świetny <3 ja juz zaczynalam sie bac ze nie wrocisz, ale jestes :D

    OdpowiedzUsuń