wtorek, 23 września 2014

Rozdział 30-Zgoda

SELENA P.O.V.
-po raz drugi mnie wkurwiłeś Ryan! A ty moja Selenko tym bardziej!-usłyszeliśmy głos Justina i obydwoje spojrzeliśmy w jego stronę,przeraziłam się widząc,że celuje w nas pistoletem
-oszalałeś?!-krzyknęłam pytając
-nie!Nie oszalałem-odpowiedział z jadem w głosie
-co chcesz zrobić?-zapytałam tym razem spokojnie,rozumiejąc,że Justin w tej chwili nie myśli racjonalnie-Justin...odłóż ten pistolet i porozmawiaj z nami na spokojnie-chciałam w jakiś sposób w płynąć na jego nie rozważne myślenie
-Nie! Mam dość ciebie i tego chuja-wskazał na Ryana
-co ty masz do niego ?! Nie pozwolę ci go skrzywdzić!-rzekłam,stając przed
Ryanem
-Sel,nie musisz mnie bronić-usłyszałam głos Ryana
-Nie! On jest nienormalny,przecież jesteście przyjaciółmi i chce ciebie skrzywdzić,muszę coś zrobić za nim on zrobi coś głupiego i będzie tego żałował-powiedziałam stanowczo,patrząc  prosto w oczy Justina,zobaczyłam w nich mrok,którego nigdy nie widziałam-Justin...proszę cię uspokój się...jeśli nas zabijesz,będziesz tego żałował! Proszę cię!-prawie zapiszczałam,a głos drżał mi niezmiernie.Po moich słowach Justin wybuchł śmiechem,który przeraził mnie i Ryana
-Selena! A czy ty byś mnie nie zabiła gdybym był z Vanessą?! A ja nie zamierzam patrzeć jak jesteś z tą zdradziecką kurwą!-wykrzyczał z jadem w głosie
-ale ja nie jestem z Ryanem-zaprzeczyłam szybko-nigdy z nim nie byłam,to ty sobie coś uroiłeś!Ja nie kocham go w taki sposób w jakim kochałam ciebie!-wyjaśniłam szybko,a z nerwów mój oddech stał się wyraźny
-kochałaś?...-szepnął sobie pod nosem,po czym spojrzał na nas ilustrując sobie wszystko w głowie-masz rację....wybaczcie...ja...byłem zazdrosny o Ryana-powiedział ze smutkiem,po czym odłożył broń,choć zrobiło mi się dobrze,kiedy szatyn odłożył broń,jego słowa zabolały mnie-wybacz Ryan-przeprosił Ryana
-nie gniewam się-odpowiedział z uśmiechem,po czym podszedł do niego i ścisnęli swoje dłonie w męski sposób-zostawię was samych...chyba musicie sobie coś wyjaśnić-powiedział kierując swoje słowa do naszej dwójki,Justin spojrzał na mnie,a ja przytaknęłam dając do zrozumienia,że chcę z nim porozmawiać.Kiedy Ryan odszedł,Justin podszedł do mnie.Jego silne ramiona objęły mnie bez żadnego słowa
-osobę,którą powinienem najbardziej przeprosić to jesteś ty.Selena naprawdę przepraszam-objął swoimi dłońmi moją twarz,patrząc głęboko w moje oczy-naprawdę nienawidzę samego siebie za to co zrobiłem i to co powiedziałem-dodał-proszę wybacz mi
-Justin...nie jestem na ciebie zła...ale kiedy mówiłeś te wszystkie przykrości,naprawdę mnie raniłeś,ale nie spodziewałam sie,że będziesz myślał,że ja jestem z Ryanem.Dobrze wiesz,że on i Vanessa się kochają,chociaż teraz mają swoje problemy,oni zawsze będą dla siebie bliscy.Naprawdę,nie chcę żebyś mnie ranił od kiedy pojawiła się Jen,oddaliłeś się ode mnie,zacząłeś mnie traktować jak swojego wroga,ale ja nigdy nie życzyłam ci źle,uwierz mi,życzę ci szczęścia w związku z Jen,wiem,że ją kochasz,więc dlaczego miałabym ci cokolwiek niszczyć lub mścić się.Dobrze wiesz,że ja taka nie jestem,wybaczyłam ci za tamto,naprawdę wymazałam to sobie z głowy,ale nigdy nie chciałam zemsty-powiedziałam,każde słowo z prawdą,czułam,że teraz mogę powiedzieć mu wszystko,wiedziałam,że w tej chwili mnie wysłucha
-Sel..ja...naprawdę przepraszam,po prostu nienawidzę siebie za to,że z wątpiłem w ciebie,przecież dobrze cię znam i wiem jaką jesteś osobą.Przepraszam cię,za to,że cię raniłem,naprawdę jesteś osobą,która kocham nad życie,która jest moją najlepszą przyjaciółką-powiedział na jednym tchle,nic nie mówiąc,delikatnie cmoknęłam szatyna w jego pulchne wargi,po czym się odsunęłam i powoli ruszyłam w stronę lasu,zostawiając szatyna oszołomionego-co miał oznaczać ten pocałunek?-zapytał podbiegając do mnie i dotrzymując mi kroku
-to,że ci wybaczam-odpowiedziałam,po czym kątek oka spojrzałam na szatyna,który uśmiechnął się zwycięsko
-wiesz za co cię lubię?-zapytał
-no za co?-zapytał spoglądając na niego kątem oka
-za to,że jesteś szczera i otwarta,wiesz...twoje usta w jakiś magiczny sposób przekazały mi twoje wybaczenie...chyba mogę nazwać to magią...-powiedział z zachwytem
-magią?-zapytałam chichocząc
-tak...każdy ma po co żyć,każdy ma jakiś cel i marzenia,ja je mam i ty je masz...kochamy i pożądamy,krzywdzimy i wybaczamy...to jest dla mnie magią,a w szczególności ty jesteś dla mnie tym wszystkim,chce dla ciebie żyć,kocham cię i pożądam,skrzywdziłem cię,a ty mi wybaczyłaś-powiedział
-och...ale z ciebie poeta-zachichotałam
-wiem-powiedział dumnie-ale szczere-dodał
-mam nadzieje,że teraz będziesz mi wierzył i jeśli będziesz miał jakiś problem,to mi powiesz,obiecaj!-spojrzałam na niego,wyczekując na jego odpowiedź
-obiecuję-odpowiedział,po czym splątaliśmy na dłonie,idąc w stronę jego samochodu,gdy doszliśmy usiadłam na miejscu pasażera,a Justin na miejscu kierowcy,kiedy wyruszył,miałam w tej chwili wiele pytań w głowie
-mogę o coś zapytać?-zapytałam
-już zapytałaś-rzekł chichocząc,przewróciłam oczami
-skąd miałeś broń?-zapytałam szybko,moje pytanie,nie co go zdenerwowało,ponieważ przecisnął mocniej kierownice
-Sel,to nie powinna być twoja sprawa,czasami lepiej nie wiedzieć więcej,niż się powinno-odpowiedział,odpięłam pas,po czym zbliżyłam się do szatyna
-proszę...ja chcę wiedzieć więcej-spróbowałam mówić erotycznym głosem,by wyciągnąć coś z niego,szatyn spojrzał na mnie,hipnotyzując się w toń moich oczów,po czym dłonią pieściłam jego udo,co sprawiło,że jego oddech przyspieszył
-Selena..proszę cię-wyjąkał-nic ci nie powiem-dodał,zdenerwowana odsunęłam się od niego-nie złość się,ale nie mogę ci tego powiedzieć-wytłumaczył
-dobra...dobra i tak się dowiem-powiedziałam,po czym posłałam szatynowi promieniujący uśmiech
-zapnij pasy!-rozkazał
-zaraz-odpowiedziałam,szatyn jedynie zachichotał pod nosem
-jesteś nie możliwa,taka złośnica-powiedział śmiejąc się do siebie,po czym jego twarz spoważniała-Selena jest coś co muszę ci powiedzieć,wiesz...teraz się pogodziliśmy i jesteśmy w zgodzie,chciałbym żebyś pierwsza o tym się dowiedziała....-powiedział
-co takiego?-zapytałam z lekkim przerażeniem
-ja i Jen pobieramy się-odpowiedział,moje serce stanęło,a wszelkie nadzieje na odzyskanie go zniknęły,jak pękł kluczyk...Czułam,że jest mi słabo-co się dzieje?-usłyszałam jego głos-nic takiego-odpowiedziałam,po czym usłyszałam krzyk-uważaj!-i trzask,po czym nicość...

_______________________________________________________
Wiem,taki koniec,ale jak to będzie możliwe,zacznę pisać część 4 :)
Musicie poczekać na kolejny rozdział ,który powinien pojawić się już w weekend

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

8 komentarzy:

  1. Ejj no! Justin musi być z Sel, a nie pobiera się z Jen! Zdenerwowało mnie to już myślałam ,że zbliżą się do siebie,a tu takie coś.. Oby byli razem ,proszę! Nie mogę się już doczekać nexta! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeee...ej Justin idioto nie pobieraj się z Jen! Ty kochaj Sel, a nie tą sukę! Rozdział mega( jak zawsze) daj szybko nexta!~Mrs.Bieber

    OdpowiedzUsuń
  3. jezu piękny :* a chciałam się zapytać czy będziesz pisała coś do tego że serena ma się zemścić na biberze czy jakoś tak ?

    OdpowiedzUsuń
  4. NIE NIE! Jak Justin może pobierać się z Tą Kretynką...On i Sel mają być raz.Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko tylko nie to Justin nie może ożenić się z ta małpa. I o Boże mam nadzieje ze nic im się nie stało :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdział, czekam na kolejny :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne ;) i dobrze że się pogodzili :) ale ten ślub ! już obczajam co to będzie za akcja :) do następnego

    OdpowiedzUsuń